Gdynia Chylonia ul. św. Mikołaja 1, tel. 58 663 44 14

Kategoria: Po drodze – blog ks. J. Sochy (Strona 3 z 28)

Chciałbym zapamiętać to, co dzieje się „po drodze” w moim życiu, a przez zapisywanie i dzielenie się ową pamięcią z innymi, pragnę stać się świadkiem Tego, który jest ze mną na drodze życia. Owego „po drodze” nie rozumiem jako określenia wskazującego na przygodność, czy też przypadkowość, ale raczej rozumiem je jako przestrzeń, czy też scenę dla wydarzeń.

Gdynia Główna

 
      Przejmujących dziewięć historii młodych ludzi z Polski i z Ukrainy, którzy aktualnie mieszkają w Gdyni, to źródło dla sztuki zatytułowanej „Krok w dorosłość”. Byłem poruszony emocjami, treścią, grą aktorów i obecnością na widowni czwórki młodych, którzy odważyli się opowiedzieć o sobie i w ten sposób współtworzyć scenariusz.
    Jedna z historii ma również dalszy, wybiegający poza scenariusz, rozdział. Otóż, gdy kilka miesiący temu jedna z bohaterek opowiadała aktorce teatru swoja historię, w której była tęsknota za Ukrainą, ale i decyzja na pozostanie w Polsce, z uwagą, że chce być pochowana tam, gdzie mieszkali jej przodkowie, choć pozostały tam jedynie ruiny i groby, to niedawno okazało się, że dzisiaj nie ma nawet tych grobów. Zniszczona tama spowodowała zalanie wodą również i cmentarza.
      Bolą te historie do szpiku kości, ale pragnienie życia i więzi, które młodzi bohaterowie tworzą w Gdyni otwierają „drzwi nadziei”.
     Dobrze, że na dworcu Gdynia Główna jest teatr i to tak ważny. Odjeżdżałem SKM-ką z „Głównej” w kierunku Chyloni z wieloma myślami i inspiracjami. Jakaś inna była ta podróż.
      Brawo młodzież, brawo świetni aktorzy, brawo Teatr Gdynia Główna. 
 

Nieklerykalny festyn w gdyńskim „Mikołaju”

 
      Jest wiele powodów do radości z powodu festynu, który odbył się w Chyloni w dniach 27-28 maja 2023 r. Jednym z nich jest to, że to nie księża, ale świeccy  byli organizatorami. Nie chodzi mi o to, że chylońscy duchowni leniuchowali. Nie, to był dla nas bardzo intensywny weekend w pracy duszpasterskiej: współorganizowaliśmy czuwania, głosiliśmy homilie i konferencje , sprawowaliśmy sakramenty, współprowadziliśmy rekolekcje u jezuitów na Tatrzańskiej… A jednak festynowi po prostu kibicowaliśmy i byliśmy w nim „tylko i aż” uczestnikami. Powyższe oznacza wielką dojrzałość świeckich z naszego Stowarzyszenia Św. Mikołaja Biskupa i z naszej parafii, którzy już od wielu lat biorą odpowiedzialność za m.in takie działy życia jak festyn. 
 

Kawałek dzikiego ogrodu

    Hacker pasł się grzecznie w zielonych, soczystych trawach, a ja oddawałem się wreszcie lekturze „Laudato si” papieża Franciszka. Co za głęboki tekst! Poważny, napisany we współpracy z fachowcami od badania klimatu, raf koralowych, powietrza, mórz i lasów. Tekst dla świata, ale wpierw jest to tekst o Bogu i człowieku. Np w 12 punkcie pisze Franciszek tak: „święty Franciszek, wierny Pismu Świętemu, proponuje nam uznanie przyrody za wspaniałą księgę, w której Bóg do nas mówi i przekazuje nam coś ze swego piękna i dobroci: «z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę» (Mdr 13, 5), a «Jego potęga oraz bóstwo stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła» (Rz 1, 20). Z tego względu żądał, aby w klasztorze zawsze zostawiano część ogrodu nie uprawianą, aby rosły w niej dzikie zioła, tak aby ci, którzy je podziwiają, mogli wznieść myśl do Boga, twórcy tak wielkiego piękna. Świat to coś więcej niż problem do rozwiązania, jest radosną tajemnicą, którą podziwiamy w zachwycie, oddając chwałę Bogu”.

 

 

 

Hojna ortodoksja

  Istnieje  powiedzenie przypisywane Attyli, władcy Hunów w  V wieku, słynącemu ze swojego okrucieństwa, które brzmi następująco: „Dla mnie, aby być szczęśliwym, ważne jest nie tylko, aby mi się powiodło; ważne jest również, aby wszyscy inni ponieśli porażkę”.  Przeciwieństwem takiej postawy jest coś, co  w tradycji chrześcijańskiej, nazwa się hojną ortodoksją. Hojność mówi o otwartości, gościnności, empatii, szerokiej tolerancji i poświęceniu części siebie dla innych. Ortodoksja zaś mówi o pewnych niezbywalnych prawdach, o utrzymywaniu właściwych granic, pozostawaniu wiernym temu, w co się wierzy  i o niekompromitowaniu prawdy ze względu na  bycie miłym. Dlatego możesz być chrześcijaninem przekonanym, że chrześcijaństwo jest najprawdziwszym wyrazem religii na świecie, bez osądzania, że inne religie są fałszywe. Możesz być katolikiem, przekonanym, że katolicyzm jest najprawdziwszym i najpełniejszym wyrazem chrześcijaństwa, a twoja Eucharystia jest rzeczywistą obecnością Jezusa, bez osądzania, że inne wyznania chrześcijańskie nie są ważnymi wyrazami Chrystusa i nie mają ważnej Eucharystii. Nie ma w tym  sprzeczności. A wewnątrz katolicyzmu,  możesz być we wspólnocie charyzmatycznej np. w Szkole Ewangelizacji,  a jednocześnie akceptować, że to,  co dzieje się w neokatechumenacie jest ortodoksyjne i  na odwrót,  możesz „robić Drogę” i cieszyć się, że w Twoim Kościele są Szkoły Ewangelizacji Św. Andrzeja i  że w nich działa skutecznie Duch Święty. Możesz też być w Żywym Różańcu i realizować się w nim, a jednocześnie cieszyć się z działalności  w twojej parafii nowych ruchów kościelnych  i na odwrót.

   Możesz mieć rację  nie upierając się, że wszyscy inni się mylą! Myślę, że hojna ortodoksja jest bardzo bliska myśleniu papieża Franciszka. 

 

Powyższa refleksja oparta jest na artykule R. Rolheisera, Generous Orthodoxy.

Po co się chodzi na cmentarz?

 
      Czas wielkanocny stawia pytanie o życie wobec śmierci. Ciekawy,  w kontekście tego pytania, jest zwyczaj chodzenia na cmentarz, zwłaszcza w obliczu niedawnej śmierci bliskiej osoby. Ks. Tischner , w jednym ze swoich tekstów, zadaje pytanie: kogo spotykam na cmentarzu? I odpowiada , że najczęściej siebie. „U stóp grobów zamieszkanych mogę zobaczyć, jaki byłem. U progu pustego grobu odkrywam jaki będę. Grobowa pustka mówi więcej niż grobowa pełnia. Co mówi? Najpierw i przede wszystkim mówi: uwierz, że masz prawo…”
 

Kielich Judasza i miłość do zaproszonych na Eucharystię

 
     Durham, to jedno z moich ulubionych miejsc na świecie. Jest w tamtejszej katedrze ciekawy zwyczaj, który jest celebrowany do dzisiaj w Wielki Czwartek. Nazywa się ceremonią „Kielicha Judasza”.
     Pierwsza wzmianka o tej ceremonii pochodzi z XVI-wiecznych „Rites of Durham”, anonimowego tekstu opisującego funkcjonowanie katedry i klasztoru przed Reformacją. Owa ceremonia polega na tym, iż Dziekan kapituły, a następnie inni członkowie kapituły katedralnej, dzisiaj to również kobiety, biorą łyk wina z kielicha typu mazer. Jest to taki typ naczynia, który charakteryzuje się m.in. tym, że na jego dnie widnieje pieczęć-wizerunek. Gdy więc dziekan kapituły, jako pierwszy, zaczerpnie z kielicha mówi: „jeden z was mnie zdradzi”, na co zebrani wokół stołu, po spożyciu wina , odpowiadają : „chyba nie ja”. Pijąc z tego naczynia widzą odbicie własnej twarzy na dnie kielicha, gdzie widnieje namalowana twarz Judasza.
      Dobra nowina tej ceremonii jest w tym, że Bóg pokochał i zaprasza od samego początku na Eucharystię właśnie takich ludzi, których oblicze odbija się na wizerunku Judasza.

Niełatwo żyć razem, czyli kilka myśli o czeskim filmie i pięknej muzyce

 
   
   Lubię chodzić do kina w godzinach „emeryckich”. Zazwyczaj jest niewiele osób na sali kinowej. Dzisiaj spotkałem: dwie panie w wieku emerytalnym, pana z malutkim psem za pazuchą i młodego chłopaka, który usiadł w drugim rzędzie. Zbiór bardzo różnych ludzi, których łączy jedna przestrzeń i cel. Obejrzeliśmy film „Właściciele”. Film produkcji czeskiej. Jeszcze przed projekcją, usłyszałem przy kasie, jak ów pan z małym psem za pazuchą, kupując bilet, powiedział:”na tę czeską komedię”. Owszem w filmie jest trochę, świetnego czeskiego humoru, za którym przepadam, ale to nie tyle komedia, ale to wielka alegoria życia na Ziemi. Akcja „Właścicieli” dzieje się podczas spotkania mieszkańców kamienicy dotyczącego wspólnego funkcjonowania, planowania remontów, które trzeba w końcu podjąć, windy, którą trzeba zainstalować. Owo spotkanie ujawnia jak trudne są ich wzajemne relacje, jak niełatwo się spotkać, jak cholernie trudno znaleźć wspólny język. Świetny film, choć bardzo bolesny. Wydaje się jednak, że końcowe sceny niosą nadzieję. Ludzie tęsknią za życiem nawet, jak boli ich ono piekielnie, tęsknią za domem i za tym wszystkim, co to słowo w sobie zawiera.
    Może tych kilka osób, które spotkały się dzisiaj przypadkowo w kinie, niosących w sobie bolesne doświadczenia życia na Ziemi, połączy kiedyś wspólny Dom?
  Piękny utwór amerykańskiego wirtuoza gitary, Andrew York’a, zatytułowany „Dom” oddaje, lepiej niż słowa, tę Tęsknotę.

Co to jest to „coś”?

 
       „…jest coś we współdziałaniu pasterzy i wiernych, czego nie ma wyłącznie pośród pasterzy”,  te słowa zapisał w proroczym tekście J.H. Newman. W tych dniach przekonuje się o tym „coś” w „mikołajowej” parafii, gdy wraz ze świeckimi prowadziłem Kurs Nowe Życie, gdy świeccy i duchowni głoszą Katechezy Zwiastowania, gdy w świeccy wraz księdzem bedą prowadzić kerygmatyczne rekolekcje „Życie w Duchu świętym”.
 

Herbatka kolędowa


      Odwiedziłem niedawno „po kolędzie” tzw. parafian z wyboru. Usłyszałem od nich : <<Jacek, czujemy się „mikołajowymi” parafianami. Zapraszamy na kolędę>>. Byłem i przeżyliśmy razem fajne, dobre, proste spotkanie. A na zakończenie dostałem kubek pełny dobrej herbaty i tak pijąc herbatę „na różne okoliczności”  już na plebanii,  przeżywam dalej tamtą kolędę.

      Dziękuję wszystkim „mikołajowym” parafianom za dobre spotkania.

 

Wolność uwielbienia

     BBC zorganizowała pod koniec 2022 r.  cztery wykłady na temat czterech wolności, o których Franklin D. Roosevelt mówił w 1941 r. Wspomniany prezydent Stanów Zjednoczonych wymienił wtedy:  wolność słowa, wolność uwielbienia (religijną), wolność od niedostatku i wolność od strachu.

     Wykładowcą, który podjął temat wolności uwielbienia był Rowan Williams. Z jego  znakomitego, inspirującego wykładu chciałbym przedstawić cztery myśli: Czytaj dalej…

« Starsze posty Nowsze posty »