Gdynia Chylonia ul. św. Mikołaja 1, tel. 58 663 44 14

Kategoria: Po drodze – blog ks. J. Sochy (Strona 2 z 32)

Chciałbym zapamiętać to, co dzieje się „po drodze” w moim życiu, a przez zapisywanie i dzielenie się ową pamięcią z innymi, pragnę stać się świadkiem Tego, który jest ze mną na drodze życia. Owego „po drodze” nie rozumiem jako określenia wskazującego na przygodność, czy też przypadkowość, ale raczej rozumiem je jako przestrzeń, czy też scenę dla wydarzeń.

„Dziękuję” słowo ważne 3 maja 2025 r.

 
   W niewielkim stopniu śledzę debatę polityczną w Polsce, ale jedno zauważyłem, że w aktualnym sporze nikt nikomu nie dziękuje. Kandydaci na prezydenta nie widzą niczego, za co mogliby podziękować konkurentowi.
 Papież Franciszek napisał w swojej autobiografii, że „dziękuję” jest najważniejszym słowem, a dla chrześcijan jest ono językiem Boga: „Musimy być nie­ustę­pliwi, wycho­wy­wać do wdzięcz­no­ści i uczyć dziękować. Od tego zaczyna się god­ność każ­dej osoby i spra­wie­dli­wość spo­łeczna. Jeśli zanie­dbamy to w rodzi­nie, ucierpi także sfera spo­łeczna i publiczna. Zwłasz­cza dla ludzi wie­rzą­cych wdzięcz­ność jest sednem wiary. Chrze­ści­ja­nin, który nie umie dzię­ko­wać, zapomniał języka Boga”.
  Może w przyszłości będą takie kampanie wyborcze, w których politycy znajdą w konkurencie coś, za co mu podziękują?
 

Ad usum, czyli do użytku

 
     Ronald Rolheiser, kiedy był nowicjuszem zakonnym, dostał od mistrza nowicjatu wskazanie, by w każdej książce którą otrzymał, wpisywał łacińskie słowa: „ad usum”, co znaczy: do użytku, do używania . Pomysł był taki, że chociaż ta książka została mu dana do osobistego użytku, nie była jego własnoscią. Była tylko do użytku; prawdziwe prawo własności leżało gdzie indziej. Powiedziano mu wtedy, że dotyczy to również wszystkich innych rzeczy, które dostanie do osobistego użytku.
     Jeden z młodych mężczyzn z grupy nowicjatu, który opuścił zakon i dzisiaj jest lekarzem, a R. Rolheisera bliskim przyjacielem, opowiedział mu, że nadal pisze te słowa „ad usum” w każdej ze swoich książek. Jego rozumowanie jest takie: „Nie należę do zakonu. Nie złożyłem ślubu ubóstwa, ale zasada, której nauczył nas mistrz nowicjatu, jest równie ważna dla mnie w świecie, jak i dla nowicjusza. Nie posiadamy niczego. Te książki tak naprawdę nie są moje. Zostały mi dane tymczasowo, do mojego użytku. Ostatecznie nic nie należy do nikogo i najlepiej nigdy o tym nie zapominać”. Rolheiser twierdzi, że wszystko przychodzi do nas jako dar, więc nigdy nie możemy niczego traktować jako coś oczywistego.
 

Najlepsze wino już mu zostało podane

 
     Ta książka miała ukazać się po śmierci Franciszka. On sam zdecydował jednak, że opublikuje ją wcześniej. Jednakże śmierć papieża w miniony poniedziałek sprawiła, iż zrealizowany został niemalże pierwotny termin publikacji. W każdym razie, książkę „Nadzieja. Autobiografia” wziąłem do ręki w Poniedziałek Wielkanocny, tuż po jego śmierci i jest ona jak testament. Dialog papieża z Argentyny trwa więc z każdym, kto zacznie ją czytać. Oto jeden z jej poruszających fragmentów:
„A jeśli pew­nego dnia ogarną nas lęk i zwąt­pie­nie, przy­po­mnijmy sobie histo­rię wesela w Kanie Gali­lej­skiej z Ewan­ge­lii św. Jana (J 2,1-12) i powiedzmy sobie, że naj­lep­szego wina jesz­cze nie podano. To obraz szcze­gól­nie bli­ski mnie oso­bi­ście jako potom­kowi pra­cu­ją­cych na roli chło­pów.
Możemy być pewni: naj­bar­dziej praw­dziwy, naj­szczę­śliw­szy i naj­pięk­niej­szy czas dla nas i tych, któ­rych kochamy, jest jesz­cze przed nami. Nawet jeśli sta­ty­styki wska­zują ina­czej, nawet kiedy jeste­śmy zmę­czeni i bra­kuje nam sił, nie traćmy nadziei. Nic nie jest jej w sta­nie zwy­cię­żyć.
    Naj­lep­sze wino jesz­cze nie zostało podane – to słowa naszej modli­twy. A jeśli nie potra­fimy się modlić, trzeba szep­tać te słowa ser­cem. Nawet będąc małej wiary, trzeba powta­rzać je tak długo, dopóki nie uwie­rzymy. Trzeba je szep­tać zroz­pa­czo­nym i tym, któ­rzy zapo­mi­nają kochać.
    Nic nie jest nie­moż­liwe, póki cie­szy nas dzie­cięce spoj­rze­nie, nie­skoń­czo­ność dobra i póki mieszka w nas miło­sier­dzie. Zako­twi­czeni w nadziei, powtórzmy słowa turec­kiego poety:
Naj­pięk­niej­sze są morza
Jesz­cze nie poznane.
Naj­pięk­niej­sze dziecko
Jesz­cze bar­dzo małe.
Naj­pięk­niej­szych dni
Nie prze­ży­li­śmy jesz­cze
I naj­pięk­niej­szych słów,
które powie­dzieć tobie chcia­łem,
Nie wymó­wi­łem jesz­cze”
Wieje wiatr Ducha Świę­tego. Dobrej podróży, bra­cia i sio­stry!”

Dziedzictwo papieża Franciszka w Chyloni

 
1. Jestem pewny, że pontyfikat papieża Franciszka stał się jedną z głównych inspiracji dla powstania Zupy Chylońskiej, na której spotykamy się od ponad 7 lat. Mamy więc patrona dla naszych spotkań 🙂
2. Rodzinny i relacyjny wymiar Kościoła, który Franciszek promował, zapoczątkował m.in. nasze niedzielne spotkania w kawiarence.
3. To za jego pontyfikatu zrodziły się w Kościele takie dzieła formacyjne jak Postcresima dla młodzieży, czy Baranki dla dzieci.
4. Dzięki dokumentowi „Amoris Laetitia” mogliśmy podjąć, jako kościół jubileuszowy, indywidualne duszpasterstwo małżeństw niesakramentalnych.
5. Powstanie „Głosu Mikołaja” jest m.in. odpowiedzią na stwierdzenie papieża iż, internet to kontynent na którym katolicy powinni ewangelizować.
6. Światowe Dni Młodzieży w 2016 roku, których pierwszą, wspaniałą część przeżyliśmy w Gdyni wraz z blisko 300 gośćmi z zagranicy, to również efekt przyjazdu Franciszka do Polski na ŚDM.
7. Jego otwartość na ewangelizację i ekumenizm (patrz adhortacja programowa „Evangelii Gaudium”) pozwoliły nam wejść w dzieło Alpha.
 
I to pewnie nie wszystko….

Wielkanocne wtargnięcie Miłości

 
      Jezus prosił Boga o przebaczenie dla swoich katów na podstawie ich ignorancji – „bo nie wiedzą, co czynią”. Usprawiedliwiająca ciemność nie  tyle jest ignorancją dobra i zła, ani nawet faktu, że ukrzyżowali Chrystusa, ale wynika stąd, że oni i ci, którzy ich do tego doprowadzili, nie wiedzieli, jak są kochani. Nieuświadomienie sobie i brak doświadczenia tego, jak jesteśmy kochani, jest prawdziwą ciemnością (por. R. Rolheiser.)
      Zmartwychwstanie jest wtargnięciem Miłości, która chce dotrzeć wszędzie, która przechodzi nawet przez drzwi i przez grób, która szuka tych, którym zabrakło doświadczenia miłości i tych, którzy będę wcieleniem Miłości.
      Dziękuję wszystkim, którzy przynoszą Miłość. Dobrze, że jesteście. Dzięki Wam jest jaśniej.
 

Jezus z „The Chosen”, czyli ten z którym chce się być

 
 
     „The Chosen” przedstawia Jezusa z którym naprawdę chce się być. Serial ukazuje nam Jezusa, w którego boskość nigdy nie wątpisz, nawet gdy wydaje się ciepły i atrakcyjny, z człowieczeństwem, które sprawia, że czujesz się swobodnie w jego obecności. Oglądając „The Chosen” nie wątpisz ani przez chwilę, że Jezus jest szczególnie i nierozerwalnie związany ze swoim Ojcem i że przynosi nam Bożą prawdę i Objawienie bez kompromisów. Ale ten Jezus przynosi również Boży uśmiech, Boże ciepło i Boże błogosławieństwo.
     Juliana z Norwich, wielka mistyczka, opisała kiedyś Boga w następujący sposób: „Bóg siedzi w niebie, całkowicie zrelaksowany, a Jego twarz wygląda jak cudowna symfonia”. „The Chosen” pokazuje nam między innymi to zrelaksowane oblicze Boga, które zbyt rzadko dostrzegamy.
    (Na podstawie tekstu R. Rolheisera, The Chosen.)
 
 

Podążajmy razem ku nadziei

 
 
    Właśnie z tym zdaniem papieża Franciszka ruszyliśmy z Chyloni do Wejherowa. Podążania było 31 km, głównie lasami. „Razem” przeżyliśmy również bardzo intensywnie. Szliśmy blisko 8 godzin w czterech małych grupkach w ciszy.
    Nadzieja była czymś, na co czekaliśmy, mierząc się z naszymi historiami i zapraszając do nich tego, który jest źródłem nadziei.
 

O doświadczeniu Boga w życiu Martina Socrsese

 
     Będąc w dzieciństwie ministrantem zadawał sobie, po przeżytej Eucharystii, nastepujące pytania: „jak to możliwe, że życie toczy się dalej, jakby nic się nie stało? Dlatego nic się nie zmieniło? Dlaczego światem nie wstrząsa, nie porusza do głębi Ciało i Krew Chrystusa? To w ten sposób doświadczałem obecności Boga jako bardzo młody człowiek?”.
     Jako dorosły mężczyzna, reżyser jeździł po Izraelu, by znaleźć miejsca do kręcenia filmu „Ostatnie kuszenie Chrystusa”. Podróżując samolotem z Jezrozolimy do Tel Awiwu, po odwiedzeniu Bazyliki Grobu Pańskiego, przeżył coś niezwykłego. Otóż, tak o tym mówi: : „poczułem wszechogarniającą miłość… To było niezwykłe. Czuję się szczęśliwy, że doświadczyłem tego raz w życiu” ( na podstawie książki Martin Socorsese, Antonio Spadaro, Dialogi o wierze).

Radosny Bóg

 
    W niepozornym kościele św. Juliana w Norwich, oddalonym od wzgórza na którym stoi średniowieczny zamek i położonym dość daleko od pięknej , ogromnej katedry, w której ludzie modlą się od 900 lat, znajduje się grób Juliany ( w polskiej literaturze teologicznej znajduje się zapis jej imienia zarówno przez jedno „n” jak i przez dwa „n”) . Nazywano ją Matką Julianą, a Merton określił ją największą mistyczką w historii chrześcijaństwa na Wyspach. Żyła na przełomie XIV i XV wieku i pozostawiła po sobie niezwykle ciekawe świadectwo spotkań z Jezusem: „Objawienia Bożej miłości”, czyli pierwszą książkę napisaną po angielsku przez kobietę.
    Co mnie poruszyło w tych starych zapiskach, które czytałem odwiedzając jej grób :
* Obraz nieba pełnego Bożej radości: „objawione mi zostały trzy nieba, w następującej kolejności: pojęłam, że radość to przyjemność Ojca, wesele to chwała Syna, a niekończące się szczęście to Duch Święty. Ojciec się cieszy, Syn jest uwielbiony, Duch Święty się raduje”. Ciekawe, że Juliana odkrywa radość Boga oraz niebo, które wypełnione jest radością Trójcy (trzy nieba, czyli trzy Osoby) w spotkaniach z Jezusem ukrzyżowanym, cierpiącym. Jej wizje zaczęły się, gdy mając 30 lat zachorowała poważnie i gdy konała odwiedził ją ksiądz, który pokazał jej krucyfiks. To był początek jej doświadczeń mistycznych.
* Obraz Jezusa jako matki: ” a nasz Zbawiciel jest naszą prawdziwa Matką, w której jesteśmy odwiecznie zrodzeni i w której zawsze będziemy zawarci”. Bóg w wizjach Juliany ma zarówno cechy męskie jak i żeńskie: ” I ujrzałem, że Bóg raduje się, że jest naszym Ojcem, i że Bóg raduje się, że jest naszą Matką, i że Bóg raduje się, że jest naszym prawdziwym Oblubieńcem, a nasza dusza jest Jego umiłowaną bardzo oblubienicą. To jest pięć wielkich radości, tak jak ja je pojmuję, z których, zgodnie z Jego pragnieniem także mamy czerpać radość, wychwalając Go, dziękując Mu, kochając Go i błogosławiąc Go bez końca”.
* Rozumienie natury jako dobrej, co wcale nie jest tak oczywistym sposobem postrzegania pośród chrześcijan: ” Tu możemy ujrzeć, że nienawiść grzechu przychodzi do nas prawdziwie przez naturę i nienawiść grzechu przychodzi do nas prawdziwie przez łaskę; gdyż natura jest cała dobra i miła sama z siebie, łaska została nam zesłana, by ocalić naturę i zniszczyć grzech…”
* Pisząc o sądzie ostatecznym i o czasach ostatecznych Juliana zaznacza, że Pan jej powiedział: „ujrzysz sama, że wszystko każdego rodzaju będzie dobrze”. To była też odpowiedź Boga na doświadczenia cierpienia, wojen, zaraz w czasach Juliany. Katechizm Kościoła Katolickiego cytuje Julianę właśnie w tym kontekście, odnosząc stwierdzenie „a na końcu wszystko będzie dobrze” do naszych zmagań zarówno indywidualnych jak i społecznych. Ciekawie mówił o tym Benedykt XVI w jednej ze swoich katechez: ” Katechizm Kościoła Katolickiego przytacza słowa Juliany z Norwich, przedstawiając punkt widzenia wiary katolickiej na temat, który stanowi nieustanne wyzwanie dla wszystkich wierzących (por. nn. 304-314). Jeśli Bóg jest w najwyższym stopniu dobry i mądry, dlaczego istnieje zło i cierpienie niewinnych? Również święci, właśnie święci, zadawali sobie to pytanie. Oświeceni wiarą, dali nam odpowiedź, która napełnia nasze serca ufnością i nadzieją: w tajemniczych planach Opatrzności również ze zła Bóg potrafi wydobyć większe dobro, jak napisała Juliana z Norwich: «Poznaję więc przez łaskę Bożą, że powinnam mocno trzymać się wiary i z nie mniejszym przekonaniem wierzyć, że wszystko będzie dobre»
* Bardzo ciekawe jest spojrzenie Juliany na Trójcę: ” <<Mogę>> biorę za słowa Ojca, <<umiem>> biorę za Słowa Syna, a <<uczynię>> biorę za słowa Ducha Świetego” (głęboką konferencję na temat tego spojrzenia wygłosił abp Rowan Williams).
 
« Starsze posty Nowsze posty »