Gdynia Chylonia ul. św. Mikołaja 1, tel. 58 663 44 14

Kategoria: Po drodze – blog ks. J. Sochy (Strona 24 z 32)

Chciałbym zapamiętać to, co dzieje się „po drodze” w moim życiu, a przez zapisywanie i dzielenie się ową pamięcią z innymi, pragnę stać się świadkiem Tego, który jest ze mną na drodze życia. Owego „po drodze” nie rozumiem jako określenia wskazującego na przygodność, czy też przypadkowość, ale raczej rozumiem je jako przestrzeń, czy też scenę dla wydarzeń.

Zabić nowość (Łk 12,1-7)

     Wraz z przyjściem na świat Jezusa Chrystusa zaczęła się nowa era. Gdzie ją można zobaczyć? Po pierwsze widać ją w samym Jezusie z Nazaretu, gdy na krzyżu rozbroił moce zła i nie poddał się Złu, kochając do końca nawet nieprzyjaciół. Dzień zmartwychwstania to pierwszy dzień tygodnia, co znaczy pierwszy dzień nowego stworzenia. Jego dzieło spowodowało, że świat stał się innym miejscem. W Nim zaczęły się „nowe niebo i nowa ziemia”. Rozpoczął się proces. Dzisiaj w Liturgii Jezus mówiąc do swoich uczniów nazywa ich „przyjaciółmi”. Zależy mu na nich, zależy mu, by nie utracili nowości, którą wniósł. Przyniósł im też potężną wizję historii, która zmierza ku wypełnieniu. „Wybuchła nowość”. Jednakże wokół uczniów są faryzeusze, którzy tę nowość zabijają nie przyjmując jej, nie rozumiejąc jej. Jest w nich opór.
     Czasami ze względu na lęk przed innymi, ze względu na lęk przed tym, co inni mogą pomyśleć, można zdradzić najpiękniejsze ideały. Czyiś opór wobec dobra i nowości może wywołać lęk. Iluż to ludzi w historii ludzkości popełniało zło, by coś co było dobre ukryć tylko dlatego, że bali się innych? Jezus mówi do przyjaciół „nie bójcie się”, nic poważnego nie mogą wam zrobić. Bądźcie sobą, żyjcie nowością, którą przyniosłem.

        Być wolnym to znaczy mieć odwagę, by żyć nowością Jezusa Chrystusa.

O „gałganie”, co miał dystans do siebie

     Dzisiaj wspomnienie w Liturgii bł. Jana Beyzyma. Znalazłem fragment listu, który wysłał do generała jezuitów w 1897 roku. W tym piśmie,  w uroczy sposób,  prosi o zgodę na wyjazd,  na Madagaskar:
„Wiem bardzo dobrze, co to jest trąd i na co muszę być przygotowany; to wszystko jednak mnie nie odstrasza, przeciwnie, pociąga, ponieważ dzięki takiej służbie łatwiej będę mógł wynagrodzić za swoje grzechy. Moja prowincja tylko na tym zyska, tracąc »gałgana«, do niczego niezdatnego, a dom misyjny, do którego zostanę przydzielony, nic nie ucierpi, ponieważ będę się starał, wedle sił i z Boską pomocą, wypełnić swoje obowiązki”.

Chucpa na modlitwie

      Dzisiaj w Liturgii czytany jest fragment Łk 11, 5-13.  W Komentarzu Żydowskim do Nowego Testamentu można odnaleźć takie oto tłumaczenie jednego z wersetów: „Lecz mówię wam, nawet jeśli nie wstanie dlatego, że to jego przyjaciel, to jednak z powodu chucpy tego człowieka wstanie i da mu tyle, ile potrzebuje”. Po grecku jest tam słowo anaideia, które po polsku oddawane jest słowem natręctwo. Ten tekst ewangeliczny mówi o wytrwałej modlitwie błagalnej, w której chodzi o to, co się dzieje miedzy mną a Bogiem. Wyobrażam sobie więc małe dziecko, które staje przed dobrym tatą i uporczywie prosi słowami lub prosi bez słów poprzez gesty, czy też po prostu przez sytuację, w której potrzebuje pomocy. Ojciec nie może nie odpowiedzieć. Mam dzisiaj przed oczyma ojców małych dzieci ze wspólnot, w których jestem i wiem, jak wrażliwie reagują na wolanie swoich dzieci, nawet gdy one zachowują się niedojrzale i robią chucpę. „..o ileż bardziej Ojciec będzie dawał Ruach Ha-Kodesz z nieba tym, którzy wytrwale Go proszą”

Podzieleni moi znajomi i bliscy

     Zastanawiałem się jak się odnaleźć w sporze w sprawie prawnego regulowania aborcji. Byłem wczoraj na formalnym spotkaniu, na którym panie były ubrane zarówno na czarno jak i na kolorowo. Czytałem wiele wypowiedzi moich znajomych. Toczy sie wiele zażartych dyskusji, ludzie obrażają się na siebie i patrzą na tych, którzy inaczej myślą jak na trędowatych. W tym miejscu przypomniała mi się historia związana ze św. Franciszkiem. Otóż on się bardzo bał i brzydził trędowatych, ale gdy doświadczył mocy Bożej, to pierwsza rzecz jaką zrobił, to poszedł i pocałował trędowatego w usta, co oznaczało w Średniowieczu, że traktuje go jako równego. Druga sprawa, to myśl Ronalda Rolheisera, cenionego przeze mnie wspołczensnego myśliciela i teologa. Reagując na podobny do polskiego spór, który toczył się w Stanach i Kanadzie, pisze że jedynym wyjściem jest wzajemne „umywanie nóg”. Tylko ten punkt wyjścia pozwoli nam inaczej na siebie i na sprawę sporu spojrzeć

Modlitwa księdza podczas wakacji

 

        W minionych latach, podczas letnich wakacji,  udawało mi się pojechać na rekolekcje czy dni skupienia, co bardzo pomagało w  życiu modlitewnym. Tym razem w lipcu i sierpniu było to nie możliwe, jednakże otrzymałem dwie inspiracje:

               Pierwsza od papieża Franciszka: Nigdy nie porzucajmy modlitwy, nawet gdy modlitwa wydaje się nam bezużyteczna.

          Druga od św. Jana z Kronsztadu: Kapłanie Boży! Wierz z całego serca, wierz zawsze w daną Ci przez Boga łaskę modlitwy za lud Boży. Niech nie będzie nadaremny w tobie ten wielki dar Boży, którym możesz zbawić liczne dusze. Prędko słyszy Władca twoją serdeczną modlitwę za ludzi i łatwo skłania ku litości dla ludzi, jak na modlitwę Mojżesza, Aarona, Samuela, apostołów. Korzystaj z każdej okazji do modlitwy- w kościele, gdy celebrujesz liturgię czy sakrament, w domach podczas celebrowania sakramentów, modłów i nabożeństw, wszędzie i w każdym czasie pamiętaj o zbawieniu ludu Bożego, a zdobędziesz dla siebie wielką łaskę Bożą.

 

ŚDM – cz. 6

      Po raz pierwszy w życiu miałem okazję słuchać papieża Franciszka „na żywo” i koncelebrować z nim Eucharystię. Pojechałem wraz z kilkunastoma osobami do Częstochowy i nastawiłem się na słuchanie Piotra naszych czasów. Homilia papieska była prosta, związana z trzema czytaniami biblijnymi, ale niesamowicie konkretna. Papież jest głęboko przeniknięty przekonaniem, że wszystko: w życiu, w teologii, w duszpasterstwie, w polityce…wynika z tego kim dla mnie jest Bóg, jak Go rozumiem i przeżywam? Poruszająca była przewodnia myśl homilii: „Bóg zatem nas zbawia, stając się małym, bliskim i konkretnym”. Właśnie taki jest papież Franciszek: mały, czyli mówiący językiem pokornej miłości, która wyzwala. Bliski, czyli słuchający, angażujący się i dzielący radości i trudy ludzi, aby Ewangelia była postrzegana bardziej konsekwentnie i przynosiła większe owoce: przez pozytywne promieniowanie, poprzez przejrzystość życia. Konkretny, czyli komunikuje się z ludźmi, spędzając z nimi czas i to w konkretnych sytuacjach.
Co było słabe w Częstochowie? Posługa muzyczna: smutna, pompatyczna i jakaś z innego świata, aniżeli to, co dzieje się w Krakowie.
       Poniżej zamieszczam zdjęcie, które zrobił ks. Michal Moskiewski. Byliśmy bardzo blisko papieża, a właściwie to on był blisko nas i już zrealizował część swojej homilii

 

ŚDM w cieniu śmierci francuskiego księdza, cz. 5.

    Śmierć męczeńska ks. Jacques’a Hamel wywołała różne reakcje, również pośród katolików. Co więcej,  widzę, jak różnie reagują moi koledzy księża. Wydaje się, że to  jak reaguję na fakty,  pokazuje kim jestem, jakie jest moje serce. Jestem pod wrażeniem następującego wpisu: „Kiedy w 2005 roku zginął bliski mi i nie tylko mi, bo tak wielu ludziom człowiek, brat Roger z Taize, to w tym momencie zrozumiałam jak bardzo byłam wdzięczna, że dzięki naprawdę długiemu czasowi przebywania przy nim i innych, w ogóle nie przyszła mi do głowy chęć odwetu na tej biednej kobiecie, która zabiła go nożem…ani przez sekundę, to jest niesamowita wolność, jestem dłużniczką…Pamiętam słowa nowego przeora, który podczas pogrzebu mówił z taką miłością o morderczyni…z taką miłością wymówił jej imię…to nie było takie tam tylko, rozumiałam, bo czułam to samo…da się…nie jest poza zasięgiem, trzeba tylko szukać, iść za głosem serca”.

ŚDM w Chyloni – cz. 4, poniedziałek, 25 lipca

1.  „Kto jest na pierwszym miejscu?” –  to pytanie zadał ks. Emmanuel, wikariusz generalny diecezji Cambrai,  w refleksji nad fragmentem Ewangelii Mateusza 20, 20-28. Dając odpowiedź  przyprowadził do ambony grupę Wyjątkowych i wskazał ich jako pierwszych.  Dlaczego oni są pierwsi? Bo kochają, bo nie mają sądów w swoich sercach, bo gdy się pokłócą, to bardzo szybko się godzą, bo są radością….

Wyjątkowi

2. Dzisiaj nasi goście wyjeżdżają do Krakowa, a późnym wieczorem wyjeżdża, w tym samym kierunku,  młodzież z Gdyni. Są łzy radości w naszym pożegnaniu. Wielbię Boga za to,  co uczynił w nas i w naszych gościach przez zaledwie 5 dni. Oto świadectwo nadesłane dzisiaj z Francji: Dostajemy dużo wiadomości zewsząd i świadectw o Waszym wyjątkowym przyjęciu pielgrzymów i przyjacielskiej otwartości… Dajecie naprawdę tyle szczęścia, radości, nadziei tym młodym… Tysiąckrotne dzięki! Niech te Światowe Dni Młodzieży napełnią Was radością i doświadczeniem braterstwa i niech Pan Wam błogosławi! Monique,  mama Emmanuela (z grupy Wyjątkowych), który jest (był 🙂 ) w Gdyni

3. Jestem pod wielkim wrażeniem katolików z Francji.  Już wcześniej przekonałem się jak wiele dobra dzieje się w tym Kościele, gdy poznałem Wspólnotę Chemin Neuf i siostry betlejemitki, ale ostatnie dni,  pokazały głębię wiary księży diecezjalnych i młodzieży z rejonu Cambrai. Mądre kazania abp Garnier i ks. Emmanuela, głębokie spojrzenie na sprawy kościelne, relacje, radość i dojrzałość tych, którzy do nas przyjechali na  pewno pokazują, że mamy,  jako Kościół w Polsce,  czego uczyć się od chrześcijan z Francji, a niesprawiedliwością i pychą jest wypominanie Francji, że wyparła się wiary.

4. Francuzi „zarazili” nas piękną piosenką, która oddaje to, co możemy m.in. zrobić po tak cudnym czasie,  przeżytym z naszymi gośćmi  w Chyloni. To,  co możemy, to wielbić Boga. W wolnym tłumaczeniu refren tej piosenki brzmi: Jak nie wielbić Ciebie Panie Jezu? No jak? No jak? Znalazłem w internecie świetne wykonanie tego utworu podczas wielkiego spotkania młodych Francuzów na jednym z festiwali wiary:

ŚDM w Chyloni – cz. 3, niedziela, 24 lipca

1. „Nikt, kto chce do nas dołączyć nie przychodzi ze zbyt daleka i nikt nie przychodzi zbyt późno”, to zdanie arcybiskupa F. Garnier utkwiło mi w pamięci z niedzielnej jego homilii. Ks. Emmanuel, jego bliski współpracownik powiedział mi, że to zdanie streszcza też rozumienie nauczania papieża Franciszka i styl posługi duszpasterskiej biskupa w diecezji Cambrai.
2. Pośród naszych gości-pielgrzymów była kilkunastoosobowa, francuska grupa osób z zespołem Downa wraz z opiekunami – „wyjątkowi”. Nocowali w naszym domu parafialnym, gdyż chcieli być razem. Coś niezwykłego wnieśli ci ludzie w przeżywanie Liturgii Mszy św. Ich spontaniczność i wolność w okazywaniu wdzięczności skracała dystans. Jeden z chłopaków miał w zwyczaju podchodzenie do arcybiskupa, by go uściskać na znak pokoju i potarmosić mu czuprynę. Ów moment Mszy św., gdy kilku z grupy „wyjątkowych” weszło do prezbiterium i przekazywało znak pokoju ukazał, że rzeczywiście to zgromadzenie jest pełne miłości. Ona „przepływa”.
3. Niedzielny, wieczorny koncert, a w zasadzie festiwal, zgromadził około 2 tysięcy ludzi, może nawet więcej, wszak nie o liczby tutaj chodzi. Pielgrzymi, gospodarze, parafianie radowali się do późnego wieczoru. Były tańce, śpiewy w różnych językach i modlitwa. W całym pięknie objawiła się siła i kreatywność naszych wolontariuszy i wspólnot. Było dużo doświadczenia jedności. Do późna w nocy brzmiała mi w uszach pieśń, którą śpiewaliśmy w wielu językach: „Nic nie może odłączyć nas od miłości Twej”.
4. Najważniejsze rzeczy działy się w domach gospodarzy, w spotkaniach z pielgrzymami, w relacjach, rozmowach i w dzieleniu się życiem. W naszym Punkcie Światowych Dni Młodzieży w Gdyni-Chyloni było ponad 100 takich domów.

« Starsze posty Nowsze posty »