Jakub, którego opisuje Księga Rodzaju,  przeżył ciekawe doświadczenie. Otóż, pewnej nocy miał sen, w którym widział drabinę łączącą niebo z Ziemią i aniołów zstępujących i wstępujących. To mistyczne wydarzenie tak go poruszyło, że postanowił ustawić kamień-ołtarz właśnie w tym uprzywilejowanym miejscu. Dla patriarchy Jakuba owo konkretne miejsce stało się święte i wyjątkowe, tak jak później wyjątkowymi miejscami kultu, gdzie niebo łączyło się z Ziemią, stały się świątynie i kościoły. Dla wielu ludzi te budynki – miejsca były i są jak owa drabina ze snu Jakuba. Z drugiej strony w Nowym Testamencie napotykamy niezwykłą rozmowę Jezusa z Samarytanką, która ma kłopot z owym miejscem spotykania Boga. Pyta Jezusa: czy tym miejscem jest świątynia w Jerozolimie, czy też samarytańskie sanktuarium na górze Garizim. Jezus jej odpowiada pokazując, iż owa „drabina łącząca niebo z Ziemią” jest w niej.

Gdzie jest więc Kościół? W człowieku czy w budynku? Otóż, istnieją dwa wymiary jednego Kościoła dane nam przez Boga; jeden jest poza nami, fizyczny i konkretny, drugi jest wewnątrz nas, to ten duchowy. Wydaje się, że sytuacją najdojrzalszą byłaby taka, w której oddawalibyśmy cześć Bogu w obu miejscach, na zewnątrz, w naszych budynkach kościelnych i w głębi serca, w sumieniu. Niestety nie zawsze tak jest. Dzisiaj,  ogromne napięcia kościelne istnieją we wszystkich głównych religiach i we wszystkich denominacjach chrześcijańskich, pomiędzy tymi, którzy definiują Kościół głównie lub wyłącznie przez swoje aktywne uczestnictwo w strukturach. Tacy ludzie mówią: „jeśli nie przychodzisz do kościoła, nie jesteś prawdziwym wyznawcą”. Z drugiej strony są ci, którzy definiują Kościół jako oddawanie Bogu czci na sposób duchowy. Tacy ludzie mówią: „jestem duchowy, ale nie religijny”.

 

Co ciekawe, obie grupy mają rację i obie są w błędzie oraz, co ważniejsze, obie muszą poszerzyć swoje rozumienie Kościoła. Bóg dał nam obydwa wymiary Kościoła, które są niezbędne. Myślę, że zwłaszcza wielu mężczyzn zmaga się z życiem duchowym. Natomiast dużo łatwiej rozumieją oni znaczenie budowli kościelnych, miejsc świętych i struktur kościelnych, które autentycznie ugruntowały ich życie religijne. Dla nich „drabina Jakubowa” jest na zewnątrz. Wiele kobiet, choć nie tylko, prowadzi bogate życie duchowe, jednocześnie walcząc z Kościołem jako instytucją, która zbyt łatwo i czasami bałwochwalczo uprzywilejowuje pewne ludzkie organizacje, miejsca i osoby. Obie grupy mają przed sobą wyzwanie, by nauczyć się czegoś od siebie nawzajem i głębiej zrozumieć wzajemne relacje dwóch wymiarów Kościoła.

 

(Tekst powstał na podstawie artykułu R. Rolheisera, Two Churches, Two Sacred Places, Two Struggles.)