Jak to dobrze, że zostałem wyznaczony, by mówić na temat wiary podczas Kursu Nowe Życie. Jak to dobrze, że podczas formacji we wspólnotach słyszałem od ludzi świeckich: „przyjrzyj się, czy aby na pewno masz wiarę”? Jak to dobrze, gdy ktoś niewierzący lub w kryzysie stał się dla mnie znakiem zapytania. Jak to dobrze obejrzeć poważną debatę abpa R. Williamsa, człowieka wiary z R. Dawkinsem, czołowym, współczesnym ateistą. Wszystko to doprowadziło mnie do refleksji, do zaczerpnięcia z zawsze inspirującej myśli R. Rolheisera i do osobistej odpowiedzi na pytanie: dlaczego wierzę?
Po pierwsze, wierzę w Boga, ponieważ wyczuwam, na najgłębszym poziomie mojego jestestwa, że istnieje niezbywalna struktura moralna rzeczy. Życie, miłość i sens są moralnie wyprofilowane. Różne religie określają to różnie, ale fundament jest ten sam: jeśli wydychamy miłość, spotkamy miłość. Jeśli wydychamy nienawiść, to wkrótce znajdziemy się w otoczeniu nienawiści i gniewu. Rzeczywistość jest tak skonstruowana, że dobroć przynosi dobro, a grzech przynosi grzech. Wierzę w Boga, ponieważ ślepy chaos nie mógł zaprojektować ludzi w ten sposób, aby kierowali się prawem moralnym. Tylko inteligentna Dobroć mogła zbudować rzeczywistość w ten sposób.
Kolejnym powodem do wiary w Boga jest istnienie duszy: inteligencji, miłości, altruizmu i sztuki. Nie mogła ona powstać po prostu ze ślepego chaosu, bez inteligentnej siły miłości za sobą. Losowy chaos, pozbawiony wszelkiej inteligencji i miłości od samego początku, nie mógł ostatecznie wytworzyć duszy i wszystkiego, co w niej było najwyższe: inteligencji, miłości, altruizmu, duchowości i sztuki. Czy nasze własne serca i wszystko, co jest w nich szlachetne i cenne, może rzeczywiście być wynikiem miliardów przypadkowych zdarzeń w brutalnym, bezmyślnym procesie? Wierzę w Boga, ponieważ jeśli nasze serca są prawdziwe, to jest Bóg.