Gdynia Chylonia ul. św. Mikołaja 1, tel. 58 663 44 14

Kategoria: Po drodze – blog ks. J. Sochy (Strona 25 z 29)

Chciałbym zapamiętać to, co dzieje się „po drodze” w moim życiu, a przez zapisywanie i dzielenie się ową pamięcią z innymi, pragnę stać się świadkiem Tego, który jest ze mną na drodze życia. Owego „po drodze” nie rozumiem jako określenia wskazującego na przygodność, czy też przypadkowość, ale raczej rozumiem je jako przestrzeń, czy też scenę dla wydarzeń.

Niezagubiona owieczka

     Podczas adwentowych rekolekcji bystrością interpretacji Ewanglii wykazała się pewna mała chylonianka. Ótóż o. Stanisław Jarosz, nasz tegoroczny rekolekcjonista, rozmawiał z dziećmi na temat przypowieści o zagubionej owieczce i dziewięćdziesięciu dziewięciu niezagubionych. Owa dziewczynka stwierdziła w rozmowie, iż wie o takiej osobie, która nigdy się nie zagubiła, a jest nią Najświętsza Maryja Panna – jedyna taka Owieczka.

Adwent 2014

      Pięknymi nieszporami, poprzedzonymi Lucenariami, rozpoczęliśmy w „Mikołaju” Adwent. Dwie myśli mi towarzyszą:
1. Adwent przypomina mi, że żyję w czasach ostatecznych, a to znaczy, że ostatecznie wszystko zostało już powiedziane przez Boga. Żadnego dopowiedzenia, nowego objawienia, już nie będzie.
2. Bóg wydłuża czas, a nie go skraca, bym w tym wydłużeniu mógł nauczyć się czuwać przy Słowie.

Ewangelizatorzy w Warszawie i w Gdyni

     Byłem na spotkaniu,  w gmachu Konferencji Episkopatu Polski , w Warszawie,  poświęconym adhortacji Evangelii Gaudium. Była to próba dania odpowiedzi papieżowi Franciszkowi na jego wezwanie płynące z adhortacji. Warto posłuchać ciekawych ludzi, którzy wiedzą czym jest ewangelizacja. Siostra Chmielewska, dr Andrzej Sionek, bp Grzegorz Ryś, abp J.O. Arenas to ludzie oddani dziełu głoszenia, czy inaczej, używając języka papieskiego, wychodzeniu ze Słowem na peryferia. Jak zwykle bp Grzegorz ciekawie spuentował całe spotkanie: „chodzi o to, by ewangelizację zaczynać od zwracania się ku Bogu i ku ubogim”.

   W gdyńskiej parafii w tych dniach, odpowiadamy w praktyce  papieżowi Franciszkowi na jego adhortację poprzez poprowadzenie Kursu Alfa i nową edycję Katechez Zwiastowania (inaczej zwanych neokatechumenalnymi). Cieszę się, że mogę brać udział w tych dwóch dziełach ewangelizacyjnych. Nie pozwalają mi one na wygodne „duszpasterzowanie”.

Czy Duch Święty zmienia swój styl?

      O. Wojciech Giertych OP, aktualny teolog domu papieskiego, napisał w 2004 roku następujące słowa: Jakie prawdziwie teologiczne kwestie stają przed nami w XXI wieku? … Z pewnością jedna kwestia będzie stale z nami: ,,Albowiem ubogich zawsze macie u siebie” (Mt 26,11). Ciągle musimy pracować nad eklezjologiczną przemianą, która wzbudzi prawdziwą troskę o ubogich. Podczas gdy w przeszłości wpływ Kościoła na politykę, kulturę, sztukę, muzykę i architekturę był wszechobecny, dzisiaj chrześcijański zaczyn musi być bardziej ukryty. Być może Duch Święty zmienił swój styl i zaprasza Kościół, aby stawał się widoczny przez bardziej pokorne środki [1]. Niesamowite, że dziewięć lat później, wybór papieża Franciszka wydaje się, że całkowicie potwierdził te słowa.



[1] W. Giertych, O amebach, skorupiakach i kręgowcach…, <http://www.teofil.dominikanie.pl/wydanie/artykuly/75>, (2014-10-13).

Czynić to, co najważniejsze

     Robert, dorosły mężczyzna, który pełni od wielu lat posługę ministranta, obdarował mnie niedawno folderem, w którym jest opisane i zobrazowane życie orkiestry w której występuje. Warto dodać, iż jego zespół muzyczny składa się głównie z osób z upośledzeniem umysłowym. W folderze znalazłem przepiękną wypowiedź Roberta: „Bardzo lubię tu przychodzić na zajęcia muzyczne. Mam tu dobrych kolegów i dużo koleżanek. Gdy gram, to myślę tylko o muzyce, o niczym więcej”.

     Robert robiąc w jednej chwili tylko jedną rzecz,  uczy mnie postawy, którą odnajduję w Ewangelii odczytywanej dzisiaj w Liturgii. Maria, siostra Marty i Łazarza, jest w Biblii kimś, kto wyraża postawę wybrania i skoncentrowania się na jednym i to tym, co najważniejsze.

     Bycie uczniem Jezusa zakłada przyjęcie postawy ewangelicznej Marii, która wpierw słuchała, a następnie miała odwagę podjąć czyn. W Ewangelii Łukasza przedstawiona jest jako ta, która wyłącznie słuchała. Natomiast Św. Jan Ewangelista zapisał, iż Maria była jedyną osobą, która rozumiała to, co się dzieje, gdy Jezus wyruszył ku Jerozolimie, by tam oddać życie. Owocem słuchania stało się rozumienie, z którego z kolei zrodził się czyn – namaszczenie Jezusa na śmierć.

Oczekiwanie wśród błagań i westchnień

        W liturgii odczytujemy dzisiaj fragment Ewangelii św. Łukasza, który zawiera przypowieść o Dobrym Samarytaninie. Jedną z intuicji do zrozumienia i przyjęcia tego tekstu dał mi Św. Brunon, założyciel kartuzów i ojciec duchowy sióstr betlejemitek. Otóż dla niego ważnym aspektem życia chrześcijańskiego było oczekiwanie. Pisał tak: Czekam wśród bałagań i westchnień, aż Boże miłosierdzie uzdrowi moją wewnętrzną słabość i napełni wszelkim dobrem moje pragnienia. To wyznanie znakomicie pasuje do owego człowieka pobitego z ewangelicznej przypowieści, który leżąc na drodze, oczekuje pomocy i może ją przybliżyć poprzez wzdychanie i błaganie skierowane do Samarytanina. Jedna z interpretacji tej przypowieści identyfikuje postać Samarytanina z Jezusem, a owym pobitym jest każdy człowiek.

Niecodzienne pobudki

       Teresa z Lieseux to kobieta, która zadziwia mnie swoją wiarą w to, iż w zwyczajności  warto szukać tego, co nadzwyczajne. Słucham w tych dniach audiobook’u „Dzieje duszy” i odkrywam jej żarliwość w miłości do ludzi w zwyczajnych warunkach. Ile miłości miała do swojego ojca, skoro nazwała go „królem”, do swojej rodzonej siostry, która stała się jej przeoryszą w Karmelu, pisała tytułując ją „Matka kochana”? Teresa była bardzo uważna na znaczenie codzienności i zwyczajności. Jakież to ważne dzisiaj, gdy świat chce bym ciągle oczekiwał na coś ekscytującego.

           Od kogo Teresa się uczyła takiej postawy? Myślę, że od Maryi. Ona również była i jest zakochana w codzienności. Podam przykład. Otóż napisała do mnie znajoma, która propagując wśród innych kult Maryi poprzez m.in. Cudowny Medalik, sama zadziwiła się jak ten znak działa w szarej, polskiej codzienności. Maryja nawet poranną pobudkę przekształca w coś radosnego. Oto jej dzielenie:

       Pobudka 07:08

       Zadzwonił telefon. Odbieram. Słyszę w słuchawce: „Szczęść Boże, cały Adwent postanowiłam Panią budzić i opowiadać rano dobre rzeczy”. Myślę – nieźle… Jeszcze w półśnie negocjuję, by w soboty i niedziele telefon dzwonił później. Jest zgoda po drugiej stronie. 

      „No to teraz niech mnie Pani słucha” – mówi pani Ania (mama piątki dzieci) – „Wczoraj wieczorem zawołałam do kuchni dzieci i męża. Powiedziałam, że mam dla każdego z nich podarunek. Wyjęłam z torebki medaliki z Matką Bożą. Spokojnym głosem, chociaż serce mi waliło jak nie wiem co, powiedziałam, że chcę każdemu dać medalik, bo wierzę, że Maryja szczególnie chroni tych, którzy go noszą.  Wzięłam sobie też ściągę – tą kartkę, którą od was dostałam w świetlicy. I wieszając medalik na szyi moich dzieci mówiłam:  Kochana córko, do Rafała – synu – oczywiście, niech Matka Boża Cię prowadzi i chroni od zła. Mężowi dałam medalik do ręki. A potem mocno przytuliłam każde dziecko i powiedziałam do ucha:” bardzo Cię kocham”. Przeprosiłam też Karolinę, bo ostatnio dużo na nią wrzeszczałam. Jak Ona się do mnie przytuliła…Pani Alinko, uwierzcie – nie da się opisać tego co czułam.”

            Podziękowałam za pobudkę. Zamówiłam budzenie na kolejne dni…

Trafny komentarz Nowosielskiego

       Rozpocząłem lekturę wywiadu-rzeki zatytułowaną „Rozmowy z Jerzym Nowosielskim” (Znak,  2014) i już na samym jej początku odkryłem zdanie, które stało się dla mnie światłem do zrozumienia dzisiejszej Liturgii Słowa. Oto ono: „Chodzi o to, żeby wysiłek ludzki był skierowany na poznanie, a nie na posłuszeństwo”.

       W przypowieści o ojcu, który wysyła dwóch synów do pracy w swojej winnicy zaskakujące jest to, iż obydwaj nie poznali swojego ojca. Jeden z nich zwraca się do ojca używając zwrotu: „Panie”. Znamienne jest również to, iż winnica jest dla nich miejscem kojarzącym się negatywnie. Nie ma w nich poczucia tego, iż jest to ich dziedzictwo. Idąc za myślą Nowosielskiego zadałem sobie pytanie: ile wysiłku poświęcam na poznanie Boga i Jego dziedzictwa, a ile jest we mnie trudu wkładanego w bycie Bogu jedynie posłusznym? To Prawda wyzwala, a nie posłuszeństwo prawu, nawet najświętszemu.

      Coś z wydarzeń: Dzisiaj wznowiliśmy, po wakacyjnej przerwie, spotkania w ramach Gdyńskiej Szkoły Wiary. Ten rok spotkań formacyjnych postanowiłem poświęcić Modlitwie Jezusowej. Cieszę się z tych spotkań. Mobilizują mnie bowiem do ponownego odkrywania czegoś, co wiele lat temu odkrywałem „u jezuitów” podczas sesji poświęconej Modlitwie Jezusowej.

Doświadczenie światła – czyli to, co Kościół może dać dzisiaj młodym

      Przeżyliśmy, 19 września, w parafii swoiste święto młodych. Przyjechało prawie tysiąc dziewczyn i chłopaków, by uczestniczyć w Wieczorze Modlitwy Młodych. Przygotowano ciekawy program: świadectwa, dobra muzyka, adoracja, drama ewangelizacyjna, modlitwa wstawiennicza… Po co to wszystko? Po co wysiłek wielu ludzi ze wspólnot, by młodzież nakarmić i ugościć? Otóż z pomocą w odpowiedzi na te pytania przyszedł mi krótki opis historii życia Wolharta Pannenberga. Ów wielki teolog protestancki urodził się w Szczecinie w 1928 roku, w rodzinie ewangelickiej. Jednakże, jako bardzo młody chłopak, stał się osobą obojętną religijnie. Przełom w jego życiu, swoisty „zwrot kopernikański”, nastąpił gdy miał  16 lat. Owo intensywne doświadczenie religijne zmieniło „cały jego świat”. Potem, zagłębiając się w lekturę, próbował zrozumieć co się stało. Co więcej,  jako pisarz,  postanowił tę radykalną przemianę nazwać i określił ją jako „doświadczenie światła”. Pennenberg był przekonany, iż było to „dotkniecie” boskości Rabbiego z Nazaretu, które prześwitywało przez Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie. Niemiecki teolog zmarł w Monachium 4 września br. Wszedł w permanentne „doświadczenie światła”. A ja ufam, że wielu z młodych, którzy odwiedzili parafię św. Mikołaja, będzie mogło kiedyś zaświadczyć o swoim „doświadczeniu światła”. Cieszę się też z tego, iż towarzyszyło im wielu młodych księży, których zadaniem jest m.in. wyjaśnić czym jest  to „doświadczenie światła”.

« Starsze posty Nowsze posty »