Gdynia Chylonia ul. św. Mikołaja 1, tel. 58 663 44 14

Kategoria: Po drodze – blog ks. J. Sochy (Strona 10 z 30)

Chciałbym zapamiętać to, co dzieje się „po drodze” w moim życiu, a przez zapisywanie i dzielenie się ową pamięcią z innymi, pragnę stać się świadkiem Tego, który jest ze mną na drodze życia. Owego „po drodze” nie rozumiem jako określenia wskazującego na przygodność, czy też przypadkowość, ale raczej rozumiem je jako przestrzeń, czy też scenę dla wydarzeń.

Nieświadome poszukiwanie Boga na nartach

 
   Przeżywanie wytchnienia, odpoczynku i piękna przyrody może być nieświadomym poszukiwaniem Boga. Przypomniał mi o tym niedawno R. Rolheiser cytując słynny tekst św. Augustyna:
„…Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach i tam Ciebie szukałem, biegnąc bezładnie ku rzeczom pięknym, które stworzyłaś. Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą. One mnie więziły z dala od Ciebie – rzeczy, które by nie istniały, gdyby w Tobie nie były. Zawołałaś, rzuciłaś wezwanie, rozdarłaś głuchotę moją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją. Rozlałaś woń, odetchnąłem nią – i oto dyszę pragnieniem ku Tobie. Skosztowałem – i oto głodny jestem, i łaknę. Dotknęłaś mnie – i zapłonąłem tęsknotą za pokojem Twoim”.
   Augustyn uczciwe przyznał się do tego, iż przeżył wiele lat nie znając Boga, że dokonywał złych wyborów, że błądził. Przyznał również, że w ciągu tych lat czegoś nie rozumiał i to niezrozumienie leżało u podstaw jego niepowodzenia. Co to za niezrozumienie?
   Czytając powyższe wyznanie mamy tendencję do skupiania się na jego pierwszej części, a mianowicie na jego uświadomieniu sobie, że Bóg był w nim przez cały czas, ale on nie był w sobie samym. Mniej oczywiste jest uznanie przez Augustyna faktu, że jego poszukiwania, choć chaotyczne, były w rzeczywistości szukaniem Boga. We wszystkich ziemskich rzeczach i przyjemnościach szukał nieświadomie osoby Boga.
   Rolheiser tak parafrazuje wyznanie św. Augustyna:
Późno, późno pokochałem Ciebie ponieważ przez cały czas byłem poza sobą; kiedy byłaś we mnie, ale mnie nie było w domu, nie miałem pojęcia, że ​​to właśnie Ciebie szukam na świecie. Nigdy nie powiązałem tego poszukiwania z Tobą. Moim zdaniem nie szukałem Ciebie. Szukałem tego, co przyniesie mi sens, miłość, znaczenie, spełnienie seksualne, wiedzę, przyjemność i prestiżową karierę. Nigdy nie łączyłem tęsknoty za tymi rzeczami z tęsknotą za Tobą. Nie miałem pojęcia, że ​​wszystko czego szukałem, że wszystkie te rzeczy za którymi tęskniłem były już we mnie poprzez Ciebie. Późno, późno to zrozumiałem. Późno, późno dowiedziałem się, że to czego jestem tak spragniony i co rodzi moją samotność jest zawarte w Tobie. Przez te wszystkie lata nigdy nie łączyłem z Tobą mojego niepokoju i pozornie samolubnej oraz pożądliwej pogoni. Wszystko to czego pragnę jest w Tobie, a Ty jesteś we mnie. Późno, późno zdałem sobie z tego sprawę.
 

Obym miał poczucie braku i chciał pojednanej różnorodności

 
      Przypowieści z Ewangelii Łukasza,  z rozdziału 15 ukazują Boga, który nie godzi się na 99 owiec, 9 monet i na dom bez synów. Jemu chodzi o pełnię. Tydzień modlitw o jedność chrześcijan to czas uświadomienia sobie braków, podziałów i czas modlitwy o pełnię.
     Ojciec Laurent Fabre, założyciel wspólnoty Chemin Neuf, przypomniał, w swoim tegorocznym przesłaniu, o drodze nawrócenia Kościołów jako drodze ku pełni. Módlmy sie z papieżem Franciszkiem o pojednaną różnorodność chrześcijan.

Styczniowe nawracanie

 
       Intelektualiści i artyści nawracają się zaczynając w różnych punktach. Rolheiser zauważył kiedyś, że „Bernard Lonergan, wielki intelektualista, mawiał: <<Nawrócenie zaczyna się od intelektu>>; Morris West, wielki pisarz, natomiast twierdził: <<Wszystkie cuda zaczynają się od zakochania!>>. Wątpię, czy kiedykolwiek się spotkali, ale nie wątpię, że szanowaliby się nawzajem, ponieważ obaj mają rację. Bez wizji serce nie wie, dokąd się udać; ale bez romantycznego ognia nie chce nigdzie iść, a już najmniej chce mu się iść do kościoła”.
 

Dlaczego Mędrcy ze Wschodu zniknęli?

 
     Św. Mateusz nie napisał nic o tym, co się później stało z mędrcami, którzy przyszli do Jezusa. Wiemy, że pokłonili się, złożyli mu dary i odeszli inną drogą. Mamy jedynie przeróżne, apokryficzne historie o ich podróży do domu. Wydaje się, że nasza niewiedza o nich jest zamierzona przez Autora Ewangelii. Ich ucieczka w anonimowość jest kluczową częścią  doświadczenia zbawienia. Chodzi o to, że znikają, ponieważ mogą zniknąć. Złożyli swoje dary u stóp młodego Króla i mogą teraz bezpiecznie zostawić wszystko w Jego rękach. Rozpoznali Go i nie muszą się bać,  by zniknąć.

Dołączył do nas i zaśpiewał

 
   Niektórzy Ojcowie Kościoła porównywali Jezusa do śpiewaka o silnym głosie i doskonałej tonacji, który dołącza do niezgodnego chóru i całkowicie go przekształca. Nie chodzi o to, że Jezus dał nam inny zestaw pieśni do zaśpiewania, ale pomógł nam wykonać nasz standardowy repertuar w zupełnie nowy i piękniejszy sposób.

Genealogia Jezusa i genealogia „Czarnego Czwartku”

 
      Dzisiaj mija 50 rocznica „Czarnego Czwartku”. Dla Gdyni, a szczególnie dla Chyloni, to były ważne wydarzenia. Zginęli wtedy m.in parafianie z gdyńskiego „Mikołaja”: Zygmunt Gliniecki, Janusz Żebrowski i Brunon Drywa. Historia tego ostatniego stała się kanwą dla scenariusza ważnego filmu, którego akcja toczy się m.in w mieszkaniu Drywów przy ul. Młyńskiej, tuż obok kościoła. Jeszcze do niedawna spotykałem sędziwą mamę śp. Janusza Żebrowskiego, która co roku zamawiała Mszę Świetą za swojego zamrodowanego syna. Zawsze towarzyszyło temu duże wzruszenie. Na naszym cmentarzu pochowany jest Zygmunt Gliniecki. Mural przy ul. ul. Zamenhofa z wypisanymi nazwiskami wszystkich osiemnastu zabitych oraz z wielkim napisem „Pamiętamy” jest jak zapis genealogii naszego miasta, dzielnicy i parafii. Pamięć buduje tożsamość, sprawia że wiemy kim jesteśmy i skąd jesteśmy.
    Ciekawe, że zawsze 17 grudnia w Liturgii czytamy zapis genelalogii Jezusa. Dosłownie tekst zaczyna się od słów „Księga genealogii”, to znaczy, że każe imię jest słowem. Słowem jest historia Dawida i słowem jest historia Abrahama. Księga genealogii Jezusa wprowadza w historię zbawienia i prowadzi ku życiu i sensowi.
      Księga historii Chyloni, Gdyni i Polski zawiera nazwiska „Chłopców z Grabówka i chłopców z Chyloni”. Pamięć o nich rownież nas tworzy, nie jesteśmy znikąd.
 

Kilka słów o Kościele dla moich znajomych, parafian, przyjaciół i nieprzyjaciół

   
    Jak wielu z Was jestem poruszony wiadomościami medialnymi o ludziach Kościoła i czasami czuję się zagubionym pośród różnych głosów. Nie chodzi jednak tylko o to, co mogę przeczytać czy zobaczyć. Dużo ważniejsze są dla mnie rozmowy i to, co słyszę bezpośrednio od Was i dlatego właśnie chciałbym się podzielić tekstem, który jest bliski temu co myślę, czuję i znajduję w sobie na tym etapie mojego życia.  Autorem tych myśli jest nieżyjący już mnich Carlo Carretto. Przeżył wiele lat na pustyni afrykańskiej, mieszkając wśród Tuaregów. Tłumaczył dla nich Pismo Świete, pisał książki, modlił się i zwyczajnie żył. Pod koniec życia wrócił do Włoch, gdzie zamieszkał we wspólnocie zakonnej Małych Braci Jezusa. Pewnego dnia spotkał się z publikacją zatytułowaną „Szukałem, lecz nie znalazłem”. Była to książka napisana jako polemika ze słowami Jezusa: „szukajcie a znajdziecie” z Kazania na Górze. Autor twierdził, że jego uczciwe poszukiwanie Boga nic nie dało. Carlo Carretto w odpowiedzi napisał ksiażkę „Szukałem i znalazłem”. Dla niego rada Jezusa była prawdziwa. W swoich poszukiwaniach, mimo wielu rzeczy, które wskazywałyby na nieobecność Boga, znalazł Boga. Przyznaje się jednakże do napotkanych trudności, a jedną z nich był Kościół. Według Carrletto Kościół może utrudniać niektórym ludziom uwierzenie w Boga i czyni to przez grzech swoich członków. Carretto przyznaje to z rozbrajającą szczerością, ale też twierdzi, że to nie wszystko. Dlatego jego książka łączy w sobie głęboką miłość do wiary i Kościoła z odmową przymykania oczu na bardzo realne grzechy i wady chrześcijan. W pewnym momencie, w swej książce, pisze coś, co można, za Ronaldem Rolheiserem,  nazwać „Odą do Kościoła”. Brzmi ona tak:
   „Jakże łatwo cię, Kościele, krytykować, a jednak jakże cię kocham!
Ileż razy cierpiałem z twego powodu, a jednak ile ci zawdzięczam!
Nieraz myślałem o twoim końcu, a tak potrzebna mi jest twoja obecność!
Tyle razy gorszyłem się tobą, a jednak dałeś mi poznać, czym jest świętość!
Nie znalazłem w świecie niczego bardziej wstecznego, skompromitowanego i fałszywego, a jednocześnie niczego bardziej czystego, hojnego i pięknego.
Ileż razy chciałem zatrzasnąć przed tobą drzwi mojej duszy, a jak często modliłem się, aby mi było dane umrzeć w twych bezpiecznych ramionach.
Nie, nie mogę uwolnić się od ciebie, bo jestem twój, choć przecież nie jestem całkiem tobą.
A zresztą, dokąd mógłbym pójść? Budować jakiś inny Kościół? Zbudowałbym go przecież z tymi samymi błędami, bo są to błędy, które noszę w sobie samym.
I gdybym zbudował taki Kościół, to byłby to mój Kościół, a nie Kościół Jezusa Chrystusa. Jestem wystarczająco stary, by wiedzieć, że nie jestem lepszy od innych”.  (cyt. za CARLO CARRETTO, Tajemnice pustyni. Antologia)
 
 

Śmierć mędrca Jonathana Sacks’a

 
  Kiedyś wpadła mi do ręki książka „Not in God’s name”. Teza, którą stawia autor brzmi w wielkim skrócie tak: konflikt między ludźmi ma charakter odwieczny. Dotknięci są nim najbliżsi, co ciekawie pokazuje Biblia w obrazie Kaina i Abla, Jakuba i Ezawa i innych par, które łączyły więzy krwi. Na tę sytuację może nałożyć się religia lub jej wykrzywiona wersja, czyli fundamentalizm religijny, ale to nie religia jest źródłem konfliktu bliskich, jak chcą fundamentalistyczni ateiści widząc w niej źródło zagrożenia. Przeciwnie, religia, jeśli jest dojrzale przeżywana, może pomóc przekraczać i niwelować konflikty. Autorem powyższej tezy był Jonathan Sacks. Postać nietuzinkowa. Jeden z największych intelektualistów religijnych naszych czasów. Był przez wiele lat naczelnym rabinem Wielkiej Brytanii i ściśle współpracował z chrześcijanami. Laureat Nagrody Templetona. Zmarł wczoraj, z powodu nowotworu, w wieku 72 lat. Jak pięknie, dowcipnie i mądrze mówił można posłuchać w jego przemówieniu, które załączam z polskim tłumaczeniem. Zmarł współczesny mędrzec.
 

Ludzie piszą książki o rzeczach najważniejszych

      Dostałem, od bliskich mi dwóch osób, książki ich autorstwa. Dzielę się tym, gdyż obie pozycje są ważne.
   Pierwsza od Heleny Teixeira Respondek, o nowej w Polsce metodzie terapii psychologicznej ADI, która czerpie m.in. z antropologii Edyty Stein. Helena wspomina, iż z tej metody terapii korzysta m.in. bardzo wielu duchownych i konsekrowanych w Ameryce Południowej. Książka jest pierwszym w jezyku polskim wprowadzeniem w ADI.
    Druga autorstwa ks. Leszka Slipka, proboszcza z Parafii Św. Andrzeja Apostoła w Warszawie, dotyczy Eucharystii. Ci, którzy mają okazję, niech zajrzą do kościoła przy ul. Chłodnej w niedzielę o 18:00. Piękna Liturgia z ciekawą homilią. Książka warszawskiego proboszcza z parafii „na bruku” , jak sam o sobie mówi, wszak ulica Chłodna jest brukowana, daje smak tego, co Autor wraz z parafianami przeżywa podczas niedzielnej Mszy Świętej.
Ciekawie, jak łączą się te dwa tematy: człowiek i Eucharystia. Autorom gratuluje i dziękuję. Wszystkim polecam.

„Specjaliści” od umierania

 
      Nicolas Diat, francuski pisarz, odwiedził niedawno kilka klasztorów, gdzie żyją i umierają mnisi. Z jego wizyt i rozmów powstała niesamowita książka „Czas umierania”. Śmierć jawi się w niej jako najważniejszy moment lub proces życia ziemskiego. Benedyktyński opat Philippe Dupont, jeden z jego rozmówców, człowiek który towarzyszył wielu mnichom w umieraniu, mówi, że w ostatnich godzinach naszego życia Bóg uprzedza nas, że przyjdzie: „Chce, byśmy mogli mu powiedzieć <<tak>> albo <<nie>> Czujemy, że nadchodzi. Widzimy wielką światłość, gdyż Bóg czeka na naszą odpwowiedź. Pyta nas, czy Go chcemy”.
« Starsze posty Nowsze posty »