Lubię czasami wracać do tych samych miejsc. Dzisiaj jestem w Zieleńcu, w Górach Orlickich. Byłem tutaj kilka lat temu z zaprzyjaźnionym małżeństwem, które wtedy przeżywało bolesne chwile. Oprócz wspólnej jazdy na nartach mieliśmy wtedy okazję, by oddać Bogu, poprzez Eucharystię, to co trudne. Noszę w sobie wspomnienie z tamtego wyjazdu. Zastanawiająca jest moc takich wspomnień. Jednakże najmocniejszym wspomnieniem, które w sobie noszę jest to pochodzące „z łona Boga”. Przecież z Niego pochodzę, w Nim jest mój początek. Można by powiedzieć, iż jest to wielkie prawspomnienie. W teologii często się powtarza, iż u podstaw sumienia jest prawspomnienie-anamneza dobra i zła, którego nikt nie może zniszczyć czy wymazać.
Autor: Ks. Jacek Socha (Strona 32 z 35)
Przyjechałem do Grabowca na dzień skupienia. Uczestniczyłem w porannych modlitwach i Eucharystii. Miałem też okazję, by w ciszy adorować Najświętszy Sakrament. Liturgia sprawowana u sióstr betlejemitek inspiruje i pobudza do myślenia. Tak było ze mną wiele razy. Chciałbym jedynie wspomnieć Niedzielę Chrztu Pańskiego i przepiękną, rozbudowaną ceremonię poświęcenia wody, w której trzykrotnie zanurzałem krzyż odczytując głębokie teksty. Siostry nie śpieszą się i nie skracają liturgii. Dzieje się to pomimo nacisku z zewnątrz, gdzie mentalność współczesnego człowieka chciałaby tempa „fast” nawet w monasterze.
Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan przywołuje mi na myśl sytuację w Pałacu Lambert, rezydencji arcybiskupa Canterbury Justin’a Welby, który zaprosił katolicką wspólnotę ekumeniczną Chemin Neuf, by zamieszkała pod jego dachem. To obraz ekumenizmu w życiu, w praktyce. Co mogę zrobić, by zamieszkać z innymi chrześcijanami pod jednym dachem? Myślę, że każdy może to zrobić mieszkając z nimi np. poprzez książki. Doświadczam takiego zamieszkania ekumenicznego, gdy czytam teksty Tom Wright’a, anglikańskiego biblisty, znawcy starożytności chrześcijaństwa, teologa, byłego biskupa Durham. Lubię jego głębokie i ciekawe analizy biblio-teologiczne w odniesieniu do współczesnych problemów świata. Aktualnie czytam jego książkę „Creation, Power nad Truth. The Gospel in a world of cultural confusion”, która jest zapisem kilku wykładów w Amsterdamie. Wright podkreśla mi.in. , że żyjemy w świecie, który tak jak starożytność, pełny jest gnostyckich przekonań. Stary i nowy gnostycyzm oparty jest według Wrigta’a na czterech filarach:
a.Kosmologiczny dualizm,
b.Świat materii został stworzony przez jakieś wtórne bóstwo i jest niekompletny i pełny słabości i zła.
c.Ratunkiem jest ucieczka w jakiś świat idei, w coś w rodzaju platońskiego nieba,
d.Sposobem ucieczki jest gnosis, czyli tajemna wiedza dotycząca zasadniczych sekretów.
Dan Brown ze swoim pisarstwem (patrz np. „Kod Leonarda Da Vinci”) jest przykładem współczesnego gnostycyzmu. Wright twierdzi, iż pisarstwo Browna, tak popularne we współczesnym świecie, jest tylko „wierzchołkiem góry lodowej” wskazującym na destrukcyjną siłę myśli gnostyckiej dzisiaj. Widać to szczególnie w mocy podejrzeń wobec chrześcijaństwa. Wielu ludzi dzisiaj podejrzewa, iż chrześcijaństwo, jak mówią młodzi, to wielka „ściema”. Potrzeba więc jakiegoś szczególnego wtajemniczenia, jakiejś wiedzy tylko dla wybranych, która otworzy oczy na kłamstwo jakim jest przesłanie chrześcijańskie.
Wright podkreśla, iż odpowiedzią młodego Kościoła pierwszych wieków na problem gnostycyzmu była m.in. promocja biblijnej teologii stworzenia, która mówi o pierwotnej dobroci dzieł Bożych.
Warto się jednoczyć jako chrześcijanie w odkrywaniu prawdy naszej wiary i w przeciwstawianiu się współczesnemu gnostycyzmowi.
Niedziela Chrztu Pańskiego to święto dopełnienia. Dopełnia się misja Jana Chrzciciela, który odkrywa po co żył. Dopełnia się świadomość Jezusa, kim jest. Stojąc na dnie Jordanu słyszy potwierdzenie Ojca. Dopełniła się wcześniej misja trzech mędrców, magów, którzy dopełnili braki w genealogii Jezusa. Chodzi bowiem o to, że brakowało w niej trzech osób, które nie zostały wymienione. Ewangelista podaje w genealogii trzy grupy po czternaście osób, gdy jednak policzymy wymienione imiona, to jest ich tylko trzydzieści dziewięć. Trzech brakuje. Nie ma trzech mężczyzn, którzy zajmowali się magią.
Coś z wydarzeń: Od trzech lat spotykam się na wieczorze kolęd z moimi krewnymi. Przyjeżdżają dalsi i bliżsi krewni, dzieci i dorośli. Śpiewamy kolędy po polsku i kaszubsku. Plebania aż huczy od gości. W tym roku było nas bardzo dużo, a przy okazji uczciliśmy pięćdziesiąte urodziny mojej siostry Ali.
W Yorku, w Wielkiej Brytanii, istnieje dom sióstr zakonnych (Sisters of Jesus) z bardzo piękną i ciekawą kaplicą, zbudowaną w 1769 roku. Gdy budowano klasztor był to czas prześladowań i dyskryminacji katolików, którzy musieli ukrywać swoje miejsca kultu. Kaplica z zewnątrz jest niewidoczna i zaprojektowana tak, by zapewnić szybką ucieczkę przed prześladowcami. Stąd w tej uroczej kaplicy jest aż osiem wyjść, a w podłodze tajne schronienie dla księdza. Podobno o tym schronieniu zapomniano przez wiele lat, dopiero podczas prac związanych z elektryką kaplicy w XX w. ponownie odkryto tzw. dziurę dla księdza. Od prawie 250 lat kaplica jest miejscem modlitwy, choć okoliczności się zmieniają. Historia kaplicy z York’u przypomina mi wezwanie papieża Franciszka z adhortacji „Evangelii Gadium” o otwieraniu kościołów, kaplic i parafii dla wszystkich, którzy chcą do nich wejść. Dzisiaj nie mamy powodu, by się ukrywać w miejscach, w których sprawujemy liturgię. W „dziurach dla księdza” trzeba dzisiaj ukryć strach i stare przyzwyczajenia. Papieżowi oczywiście nie chodzi jedynie o dostępność do budynków kościelnych, chodzi o coś więcej, o otwartość chrześcijan na tych, których Jezus wciąż poszukuje.
Kończy się rok 2013. Rok dwóch papieży, rok nowego powiewu Ducha w postaci słów, gestów i postawy nowego papieża. Czasami słyszę z ust publicystów katolickich, iż Franciszek jest tylko trochę inny od swoich poprzedników. Jest w tych wypowiedziach sporo lęku przed powiedzeniem, że w Kościele jest przestrzeń na duże zmiany. Czytając nową adhortację jestem dotknięty nowością tego programowego dokumentu nowego pontyfikatu. Kilka rzeczy na razie dotarły do mnie bardzo mocno:
1.Wezwanie do nadania misyjnego charakteru każdemu działaniu w Kościele. W związku z tym papież podkreśla, iż nie powinniśmy się bać zmieniać zwyczajów i schematów, które krępują misyjny wymiar życia parafii, diecezji i innych struktur. To bardzo odważna myśl papieska idąca czasami w kontrze wobec lęków przed zmianami. Wiele sposobów funkcjonowania instytucji kościelnych daje nam poczucie bezpieczeństwa. Sam widzę, że im dłużej jestem proboszczem, tym większe moje przyzwyczajenie do tego, w czym się na co dzień poruszam. Duszpasterskie rozeznawanie praktyk kościelnych to zadanie , które czeka każdą wspólnotę i strukturę kościelną.
2.Zasada stopniowalności w ocenie moralnej. Papież przypomina nauczanie Kościoła, by w praktyce duszpasterskiej uwzględniać różny stan wolności poszczególnych osób. Nie można więc wysokich standardów moralnych nakładać na kogoś, kto nie jest jeszcze gotowy ich przyjąć. Człowiek ma swoją dynamikę rozwoju, która może dotyczyć wielu lat. Nade wszystko trzeba zaczynać od Kerygmatu, czyli od przesłania, które doprowadza do spotkania z żywym Jezusem. Ten kto usłyszał dobrą nowinę o Bogu, będzie w stanie przyjąć naukę moralną Kościoła jako dobrą nowinę.
3.Franciszek pisze również o związku wspólnot i grup z parafią. Potwierdziła się moja intuicja o potrzebie uczestnictwa osób z różnych rzeczywistości kościelnych we wspólnych działaniach i wizjach. Franciszek jest przekonany, że nie wystarczy dbanie o swój charyzmat, potrzebne jest współdziałanie z tymi, którzy nie są z mojej wspólnoty czy grupy. Czytając ten tekst myślałem o niektórych osobach ze wspólnot spotykających się w parafiach, które przychodzą do swojej wspólnoty, ale nie czują łączności z parafią. Nie widzą całości.
Dzisiaj niedziela św. Rodziny. Miałem okazję pojechać z jedną z rodzin z Darlington na mecz piłki nożnej do Newcastle. Zobaczyłem na własne oczy niesamowicie piękny przykład przełożenia Ewangelii na codzienność, który dali mi moi nowi znajomi. Na mecz pojechali: starsze małżeństwo, ich syn i wnuk. Siedemdziesięciosiedmioletnia pani na wózku inwalidzkim, bardzo schorowana, słabo mówiąca, otoczona opieka swego męża, syna i wnuka kibicowała swojemu klubowi. Spędziłem z rodziną Lindsay kilka godzin, rozmawiając na różne tematy. Rodzinne święto było przedłużeniem Komunii eucharystycznej. „Sroki” przegrały z Arsenalem, ale rodzina zwyciężyła.
Przeczytałem w „The Tablet” artykuł Joanny Moorhed: „I had to be forgiving” („Musiałam przebaczyć”). Jest to opis poruszającej historii sprzed roku. Otóż w wigilię Bożego Narodzenia został zamordowany Alan Greaves organista z anglikańskiej parafii w Sheffield. Po wspólnej kolacji z rodzina wyszedł z domu na nabożeństwo, które miało się odbyć o północy. Zaraz po wyjściu z domu został zaatakowany przez dwóch napastników. Zmarł dwa dni później w szpitalu. Był sześćdziesięciolatkiem, ojcem czwórki dorosłych dzieci, dziadkiem dwójki wnuków. Jego żona, Maureen po śmierci męża dokonała aktu przebaczenia, stwierdziła: „Przebaczenie zabójcom nigdy nie oznaczało empatii w stosunku do nich w związku z tym, co uczynili. Przebaczenie nie oznacza rezygnacji ze sprawiedliwości, jednakże chcę widzieć ich jako stworzonych na obraz Boga. Zawsze o nich myślę, jako o ludziach kochanych przez Boga. Nie czuję pozytywnych uczuć w stosunku do nich, ale próbuje pamiętać, że Bóg ich kocha. Przebaczenie im stało się dużym uzdrowieniem dla mnie. Pozwoliło mi spać w nocy i używać energii życiowej do pomocy moim dzieciom w poradzeniu sobie z tym co się wydarzyło. Uchroniło mnie przed niszczycielską złością i nienawiścią”.
Coś z wydarzeń: Byłem dzisiaj w Durham. To jedno z moich ulubionych miejsc na Ziemi. Lubię chodzić po uliczkach tego miasteczka i zawsze zachodzę do katedry. Okazuje się, że przed ołtarzem katedralnym, w okresie świątecznym, można zobaczyć ciekawy żłóbek bożonarodzeniowy. Autorem jego był górnik, pracujący w jednej z niegdyś istniejących tutaj kopalni. Nad swoim dziełem pracował dwa lata i działo się to w latach siedemdziesiątych XX w. Żłóbek posiada wiele elementów lokalnych, np. osiołek jest wyraźnie zwierzęciem, które pracowało w kopalni, a św. Józef jest ubrany w strój górnika.
Św. Jan od Krzyża podzielił się w swoich pismach ciekawą intuicją duchową dotyczącą tajemnicy Wcielenia. Otóż postrzegał on świat jako mieszkanie dla oblubienicy, którą są stworzenia zdolne do miłości, czyli aniołowie i ludzie. Narodziny Jezusa w Betlejem byłyby więc przyjściem Oblubieńca do swojej Oblubienicy, do jej domu.
Coś z wydarzeń: Słucham zapisu dźwiękowego ze spotkania biskupa G. Rysia ze studentami zatytułowanego „Obalanie mitów”. Po raz kolejny cieszę się z mądrości biskupa. Trudne tematy podejmuje z odwagą. Widać, że jego wiedza historyczna osadzona jest na głęboko ewangelicznej wizji Kościoła. Oto wybrane zagadnienia: mit papieżycy Joanny, inkwizycja, wyprawy krzyżowe, kanoniczność Biblii.
Spotkałem się dzisiaj z długoletnim kolegą, z ks. Jeffem (proboszczem w północnej Anglii). Opowiadał z pasją o swojej działaniach na rzecz ubogich w Indiach. Odwiedził ten rejon świata już sześciokrotnie wioząc pomoc z Anglii. Najciekawsza jednak była jego opowieść o dwudziestoletnim chłopaku, który dzisiaj studiuje farmację. Osiem lat temu był jeszcze niepiśmiennym pasterzem, sierotą. Jeff mówi o nim jako o swoim synu. Piękny wymiar ojcostwa kapłańskiego.