Lubię czasami wracać do tych samych miejsc. Dzisiaj jestem w Zieleńcu, w Górach Orlickich. Byłem tutaj kilka lat temu z zaprzyjaźnionym małżeństwem, które wtedy przeżywało bolesne chwile. Oprócz wspólnej jazdy na nartach mieliśmy wtedy okazję, by oddać Bogu, poprzez Eucharystię, to co trudne. Noszę w sobie wspomnienie z tamtego wyjazdu. Zastanawiająca jest moc takich wspomnień. Jednakże najmocniejszym wspomnieniem, które w sobie noszę jest to pochodzące „z łona Boga”. Przecież z Niego pochodzę, w Nim jest mój początek. Można by powiedzieć, iż jest to wielkie prawspomnienie. W teologii często się powtarza, iż u podstaw sumienia jest prawspomnienie-anamneza dobra i zła, którego nikt nie może zniszczyć czy wymazać.