Spotkałem dzisiaj panią Irenę, starszą parafiankę, która opowiedziała mi o swojej wierze w moc wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny. Otóż dwadzieścia lat temu,  jej córka będąc w czwartym miesiącu ciąży,  usłyszała od lekarzy dramatyczne słowa: „Pani dziecko nie ma szans na przeżycie, a nowotwór wątroby nie pozwoli Pani żyć dłużej aniżeli trzy miesiące po porodzie”. Moja rozmówczyni, po rozmowie z córką w szpitalu, natychmiast udała się do Częstochowy. Błagała tam Maryję o cud modląc się przez wiele godzin i uzyskała wewnętrzną pewność, że wszystko będzie dobrze. Jej córka żyje do dziś, a wnuczka Magdalena ma już dwadzieścia lat i wie, że została kiedyś ofiarowana Maryi, która ją uratowała.