R. Rolheiser spotkał się niedawno z rodziną, w której ojciec dwadzieścia lat temu popełnił samobójstwo. Choć przez minione lata pogodzili się z tym faktem i dawno temu przebaczyli ojcu, wybaczyli również sobie i przebaczyli Bogu niesprawiedliwość takiej śmierci, to jednak coś pozostało niedokończone, coś, co odczuwali, ale nie potrafili do końca nazwać.
   Rolheiser zasugerował im, aby zorganizowali rytualną uroczystość, podczas której będą świętować swoją miłość do ojca, świętować będą dar, jakim było jego życie i będą pracować nad odkupieniem niefortunnego sposobu jego śmierci. Oto sugestia, którą otrzymała owa rodzina: wybierzcie dzień, być może urodziny, a nawet rocznicę jego śmierci. Spotkajcie się i zorganizujcie radosne świętowanie z szampanem, winem i balonami. Podzielcie się historiami o zmarłym, podkreślając wydarzenia, w których był radosny, w których się śmiał, w których jego duch rozkwitał i w których wniósł szczególną energię do rodzinnego życia. Świętujcie to posiłkiem, winem, szampanem, śmiechem i miłością. On będzie w tym z wami. Nadal jesteście z Nim w komunii życia. Świętujcie to razem z nim. Pozbądźcie się dwudziestu lat ciężaru. Brak tego rodzaju uroczystości jest tym, co wciąż pozostaje niewypowiedziane między wami a nim.
   Ta historia może wydawać się fantazyjną, a rada dziwną , ale w rzeczywistości opiera się ona na solidnej doktrynie chrześcijańskiej, to znaczy jest zakorzeniona w wierze, która mówi nam, że żyjemy w jedności ze sobą w Ciele Chrystusa. Jako chrześcijanie wierzymy, że jesteśmy ze sobą zjednoczeni w żywym ciele, w organizmie, a nie w korporacji i że zjednoczenie w jednym ciele obejmuje nas wszystkich, zarówno żywych, jak i żywych po śmierci. Możemy się ze sobą komunikować, przepraszać, zadośćuczynić sobie nawzajem i celebrować swoje życie i energię, nawet po śmierci jednego z nas.
   Jako chrześcijanie jesteśmy zaproszeni do modlitwy za zmarłych. Niektórzy jednak sprzeciwiają się temu, twierdząc, że nie trzeba przypominać Bogu, aby był miłosierny i przebaczający. Mają rację, bo ostatecznie to nie jest powód, dla którego modlimy się za naszych bliskich zmarłych. Pomimo powszechnie używanych formuł modlitewnych, w których prosimy Boga o miłosierdzie, prawdziwym celem naszej modlitwy za zmarłych jest to, abyśmy pozostali w kontakcie, w życiowej komunikacji z nimi. Prawdziwym celem naszych modlitw i rytualnych celebracji za zmarłych jest kontynuowanie bardziej świadomej komunikacji życia z nimi, dokończenie niedokończonych spraw, przeproszenie, przebaczenie i proszenie o przebaczenie.
(opracowałem na podstawie tekstu R. Rolheisera, Love beyond death)