Teresa z Lieseux to kobieta, która zadziwia mnie swoją wiarą w to, iż w zwyczajności  warto szukać tego, co nadzwyczajne. Słucham w tych dniach audiobook’u „Dzieje duszy” i odkrywam jej żarliwość w miłości do ludzi w zwyczajnych warunkach. Ile miłości miała do swojego ojca, skoro nazwała go „królem”, do swojej rodzonej siostry, która stała się jej przeoryszą w Karmelu, pisała tytułując ją „Matka kochana”? Teresa była bardzo uważna na znaczenie codzienności i zwyczajności. Jakież to ważne dzisiaj, gdy świat chce bym ciągle oczekiwał na coś ekscytującego.

           Od kogo Teresa się uczyła takiej postawy? Myślę, że od Maryi. Ona również była i jest zakochana w codzienności. Podam przykład. Otóż napisała do mnie znajoma, która propagując wśród innych kult Maryi poprzez m.in. Cudowny Medalik, sama zadziwiła się jak ten znak działa w szarej, polskiej codzienności. Maryja nawet poranną pobudkę przekształca w coś radosnego. Oto jej dzielenie:

       Pobudka 07:08

       Zadzwonił telefon. Odbieram. Słyszę w słuchawce: „Szczęść Boże, cały Adwent postanowiłam Panią budzić i opowiadać rano dobre rzeczy”. Myślę – nieźle… Jeszcze w półśnie negocjuję, by w soboty i niedziele telefon dzwonił później. Jest zgoda po drugiej stronie. 

      „No to teraz niech mnie Pani słucha” – mówi pani Ania (mama piątki dzieci) – „Wczoraj wieczorem zawołałam do kuchni dzieci i męża. Powiedziałam, że mam dla każdego z nich podarunek. Wyjęłam z torebki medaliki z Matką Bożą. Spokojnym głosem, chociaż serce mi waliło jak nie wiem co, powiedziałam, że chcę każdemu dać medalik, bo wierzę, że Maryja szczególnie chroni tych, którzy go noszą.  Wzięłam sobie też ściągę – tą kartkę, którą od was dostałam w świetlicy. I wieszając medalik na szyi moich dzieci mówiłam:  Kochana córko, do Rafała – synu – oczywiście, niech Matka Boża Cię prowadzi i chroni od zła. Mężowi dałam medalik do ręki. A potem mocno przytuliłam każde dziecko i powiedziałam do ucha:” bardzo Cię kocham”. Przeprosiłam też Karolinę, bo ostatnio dużo na nią wrzeszczałam. Jak Ona się do mnie przytuliła…Pani Alinko, uwierzcie – nie da się opisać tego co czułam.”

            Podziękowałam za pobudkę. Zamówiłam budzenie na kolejne dni…