Gdynia Chylonia ul. św. Mikołaja 1, tel. 58 663 44 14

Kategoria: Po drodze – blog ks. J. Sochy (Strona 4 z 30)

Chciałbym zapamiętać to, co dzieje się „po drodze” w moim życiu, a przez zapisywanie i dzielenie się ową pamięcią z innymi, pragnę stać się świadkiem Tego, który jest ze mną na drodze życia. Owego „po drodze” nie rozumiem jako określenia wskazującego na przygodność, czy też przypadkowość, ale raczej rozumiem je jako przestrzeń, czy też scenę dla wydarzeń.

Spisek Boga i natury

 
     Ronald Rolheiser napisał niedawno o tym, że był kiedyś uczestnikiem pogrzebu mężczyzny, który zmarł mając 90 lat. Jego syn, ksiądz katolicki, zastanawiał się w holmilii pogrzebowej, nad tym dlaczego jego ojciec żył tak długo? Odpowiedź zawarł w stwierdzeniu, że tata był „zbyt silnym” i Bóg potrzebował ostatnich lat jego życia, by przejść z nim drogę „osłabienia” i uzdolnienia w pójściu ku postawie dziecięctwa Bożego, którego jednym z aspektów jest zdolność do proszenia o pomoc. Ta zdolność-postawa jest kwestią wyboru lub poddania się.
    Kanadyjski teolog napisał: „Bóg i natura zawsze spiskują razem, aby nauczyć nas tego, że nie jesteśmy samowystarczalni”.

Sytuacja awaryjna

 
       Pewien maszynista czeski wyszedł z pociągu podczas postoju i poszedł do toalety . W tym czasie pojazd ruszył i przez kilkanaście minut jechał bez kierującego. Ta sytuacja stała się podstawą dla scenariusza nowego film Jiriego Havelki zatytułowanego „Sytuacja awaryjna”. Już dawno nie słyszałem tak wielu salw śmiechu w kinie. Dobra, mądra, czeska komedia. Dla mnie nie jest ona jedynie satyrą na wady współczesnych Czechów. Ów pociąg to część świata, w której i wokół której dzieją się przeróżne rzeczy. Ciekawe, że sytuacja awaryjna wywołuje w ludziach odwagę mówienia o swoich słabościach i wadach, jakoś ich łączy, każe im się słuchać, buduje więzi. Są oczywiście i tacy dla których ten kryzys jest przyczynkiem do robienia kariery politycznej czy zdobywania popularności medialnej.
      Dobrych kilka lat temu czytałem tekst hiszpańskiego biskupa, który porównał współczesny świat do pociągu jadącego w szalonym tempie i to na oślep. Ów biskup napisał, że chrześcijanie są ludźmi, którzy powinni z tego pociągu wyskoczyć, rozpalić przy torach ognisko i tańczyć wokół niego, tak by inni pasażerowie zostali pociągnięci do przyłączenia się do owego tańca. Film, który dzisiaj obejrzałem nie wzywa do opuszczenia pociągu. Można przejść przez kryzys-sytuację awaryjną nie odrzucając świata i ludzi.

Jezu, to Ty dałeś mi zły przykład

 
    O. Luis Dri jest 96 letnim zakonnikiem, który od wielu lat pełni funkcję spowiednika w sanktuarium maryjnym w Buenos Aires. Często chodzi wieczorami przed tabernakulum mówiąc Jezusowi, że chyba był zbyt miłosiernym i zbyt łatwo udzielał rozgrzeszenia, i dodaje na usprawiedliwienie: „ale Jezu, to Ty dałeś mi zły przykład”.
   Papież Franciszek ogłosił go wczoraj kardynałem.

Pierwsze rekolekcje dla osieroconych rodziców po śmierci samobójczej dziecka

 
     To była inicjatywa świeckich i dzięki ich zaangażowaniu spotkaliśmy się w dniach 30 czerwca – 2 lipca na rekolekcjach w Gdyni, chyba pierwszych w Polsce. Uczestniczyło blisko 50 rodziców. Był z nami o. Adam Szustak.
      Trudny, ale i bardzo potrzebny czas. Owocem tych rekolekcji będzie m.in grupa wsparcia w „Mikołaju” dla ludzi dotkniętych samobójstwem lub próbą samobójczą w rodzinie lub środowisku.
     Wiemy też , że drugie takie rekolekcje odbędą się w Łodzi w ostatni weekend czerwca 2024 r. 

Zaborczość

 
     R. Rolheiser zauważył niedawno, że najgłębsza walka jaką toczymy (psychologicznie, moralnie i duchowo) dotyczy zaborczości i tego, co ona w nas wyzwala: niepokoju, zazdrości, chciwości i manipulacji. Coś w samym naszym DNA sprawia, że pragniemy posiadać to, co jest piękne i mieć wyłącznie dla siebie to, co kochamy. Trudno jedynie patrzeć na to, co nas pociąga i odpowiadać na to wyłącznie wdzięcznością i podziwem.

Gdynia Główna

 
      Przejmujących dziewięć historii młodych ludzi z Polski i z Ukrainy, którzy aktualnie mieszkają w Gdyni, to źródło dla sztuki zatytułowanej „Krok w dorosłość”. Byłem poruszony emocjami, treścią, grą aktorów i obecnością na widowni czwórki młodych, którzy odważyli się opowiedzieć o sobie i w ten sposób współtworzyć scenariusz.
    Jedna z historii ma również dalszy, wybiegający poza scenariusz, rozdział. Otóż, gdy kilka miesiący temu jedna z bohaterek opowiadała aktorce teatru swoja historię, w której była tęsknota za Ukrainą, ale i decyzja na pozostanie w Polsce, z uwagą, że chce być pochowana tam, gdzie mieszkali jej przodkowie, choć pozostały tam jedynie ruiny i groby, to niedawno okazało się, że dzisiaj nie ma nawet tych grobów. Zniszczona tama spowodowała zalanie wodą również i cmentarza.
      Bolą te historie do szpiku kości, ale pragnienie życia i więzi, które młodzi bohaterowie tworzą w Gdyni otwierają „drzwi nadziei”.
     Dobrze, że na dworcu Gdynia Główna jest teatr i to tak ważny. Odjeżdżałem SKM-ką z „Głównej” w kierunku Chyloni z wieloma myślami i inspiracjami. Jakaś inna była ta podróż.
      Brawo młodzież, brawo świetni aktorzy, brawo Teatr Gdynia Główna. 
 

Nieklerykalny festyn w gdyńskim „Mikołaju”

 
      Jest wiele powodów do radości z powodu festynu, który odbył się w Chyloni w dniach 27-28 maja 2023 r. Jednym z nich jest to, że to nie księża, ale świeccy  byli organizatorami. Nie chodzi mi o to, że chylońscy duchowni leniuchowali. Nie, to był dla nas bardzo intensywny weekend w pracy duszpasterskiej: współorganizowaliśmy czuwania, głosiliśmy homilie i konferencje , sprawowaliśmy sakramenty, współprowadziliśmy rekolekcje u jezuitów na Tatrzańskiej… A jednak festynowi po prostu kibicowaliśmy i byliśmy w nim „tylko i aż” uczestnikami. Powyższe oznacza wielką dojrzałość świeckich z naszego Stowarzyszenia Św. Mikołaja Biskupa i z naszej parafii, którzy już od wielu lat biorą odpowiedzialność za m.in takie działy życia jak festyn. 
 

Kawałek dzikiego ogrodu

    Hacker pasł się grzecznie w zielonych, soczystych trawach, a ja oddawałem się wreszcie lekturze „Laudato si” papieża Franciszka. Co za głęboki tekst! Poważny, napisany we współpracy z fachowcami od badania klimatu, raf koralowych, powietrza, mórz i lasów. Tekst dla świata, ale wpierw jest to tekst o Bogu i człowieku. Np w 12 punkcie pisze Franciszek tak: „święty Franciszek, wierny Pismu Świętemu, proponuje nam uznanie przyrody za wspaniałą księgę, w której Bóg do nas mówi i przekazuje nam coś ze swego piękna i dobroci: «z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę» (Mdr 13, 5), a «Jego potęga oraz bóstwo stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła» (Rz 1, 20). Z tego względu żądał, aby w klasztorze zawsze zostawiano część ogrodu nie uprawianą, aby rosły w niej dzikie zioła, tak aby ci, którzy je podziwiają, mogli wznieść myśl do Boga, twórcy tak wielkiego piękna. Świat to coś więcej niż problem do rozwiązania, jest radosną tajemnicą, którą podziwiamy w zachwycie, oddając chwałę Bogu”.

 

 

 

Hojna ortodoksja

  Istnieje  powiedzenie przypisywane Attyli, władcy Hunów w  V wieku, słynącemu ze swojego okrucieństwa, które brzmi następująco: „Dla mnie, aby być szczęśliwym, ważne jest nie tylko, aby mi się powiodło; ważne jest również, aby wszyscy inni ponieśli porażkę”.  Przeciwieństwem takiej postawy jest coś, co  w tradycji chrześcijańskiej, nazwa się hojną ortodoksją. Hojność mówi o otwartości, gościnności, empatii, szerokiej tolerancji i poświęceniu części siebie dla innych. Ortodoksja zaś mówi o pewnych niezbywalnych prawdach, o utrzymywaniu właściwych granic, pozostawaniu wiernym temu, w co się wierzy  i o niekompromitowaniu prawdy ze względu na  bycie miłym. Dlatego możesz być chrześcijaninem przekonanym, że chrześcijaństwo jest najprawdziwszym wyrazem religii na świecie, bez osądzania, że inne religie są fałszywe. Możesz być katolikiem, przekonanym, że katolicyzm jest najprawdziwszym i najpełniejszym wyrazem chrześcijaństwa, a twoja Eucharystia jest rzeczywistą obecnością Jezusa, bez osądzania, że inne wyznania chrześcijańskie nie są ważnymi wyrazami Chrystusa i nie mają ważnej Eucharystii. Nie ma w tym  sprzeczności. A wewnątrz katolicyzmu,  możesz być we wspólnocie charyzmatycznej np. w Szkole Ewangelizacji,  a jednocześnie akceptować, że to,  co dzieje się w neokatechumenacie jest ortodoksyjne i  na odwrót,  możesz „robić Drogę” i cieszyć się, że w Twoim Kościele są Szkoły Ewangelizacji Św. Andrzeja i  że w nich działa skutecznie Duch Święty. Możesz też być w Żywym Różańcu i realizować się w nim, a jednocześnie cieszyć się z działalności  w twojej parafii nowych ruchów kościelnych  i na odwrót.

   Możesz mieć rację  nie upierając się, że wszyscy inni się mylą! Myślę, że hojna ortodoksja jest bardzo bliska myśleniu papieża Franciszka. 

 

Powyższa refleksja oparta jest na artykule R. Rolheisera, Generous Orthodoxy.

Po co się chodzi na cmentarz?

 
      Czas wielkanocny stawia pytanie o życie wobec śmierci. Ciekawy,  w kontekście tego pytania, jest zwyczaj chodzenia na cmentarz, zwłaszcza w obliczu niedawnej śmierci bliskiej osoby. Ks. Tischner , w jednym ze swoich tekstów, zadaje pytanie: kogo spotykam na cmentarzu? I odpowiada , że najczęściej siebie. „U stóp grobów zamieszkanych mogę zobaczyć, jaki byłem. U progu pustego grobu odkrywam jaki będę. Grobowa pustka mówi więcej niż grobowa pełnia. Co mówi? Najpierw i przede wszystkim mówi: uwierz, że masz prawo…”
 
« Starsze posty Nowsze posty »