Autor: Ks. Jacek Socha (Strona 24 z 35)
Za co Jan Paweł II powinien był kiedyś dostać nagrodę Nobla? Biskup G. Ryś, podczas spotkania formacyjnego u krakowskich salwatorianów, powiedział, iż zdaniem które pretendowało papieża z Polski do tej nagrody była myśl wyrażona w „Reconcilatio et paenitentia”: „pojednanie nie może być mniej głębokie niż sam rozłam” (nr 3). Papież użył też stwierdzenia „pojednianie źródłowe” i odniósł je do Jezusa Chrystusa. To znaczy, że Jezus Chrystus jedna ludzi ze sobą tak, że sięga do samego korzenia zła, sięga do samego dna tych przyczyn, które ludzi dzielą między sobą i które sprawiają, że ludzie są dla siebie wrogami (ReP, nr 4)
W Liturgii odczytujemy dzisiaj fragment z Ewangelii Św. Łukasza, który jest „bulwersującym” tekstem (Łk 16, 1-8). Jest to przypowieść o tzw. nieuczciwym zarządcy, który trwoni majątek swego pana. O co chodzi w tym tekście? Jest to oczywiście wpierw Słowo o Jezusie Chrystusie, to On trwoni miłosierdzie przekraczając sprawiedliwość. Po drugie, to tekst o człowieku, o mnie i o Tobie i o tym, że życie się trwoni. Można trwonić życie w różny sposób. Niedawno papież Franciszek, podczas wizyty w Szwecji, wypowiedział parafrazę błogosławieństw i podpowiedział jak dobrze i ewangelicznie trwonić swoje życie i stać się przez to szczęśliwym:
„Błogosławieni, którzy z wiarą znoszą cierpienia, jakie zadają im inni – i z serca przebaczają.
Błogosławieni, którzy patrzą w oczy odrzuconym i zepchniętym na margines, okazując im bliskość.
Błogosławieni, którzy rozpoznają Boga w każdym człowieku i walczą o to, aby również inni to odkryli.
Błogosławieni, którzy troszczą się o wspólny dom i chronią go.
Błogosławieni, którzy rezygnują ze swojego dobrobytu dla dobra innych.
Błogosławieni, którzy modlą się i pracują na rzecz pełnej jedności chrześcijan.
Wszyscy oni są nosicielami miłosierdzia i czułości Boga – i na pewno otrzymają od Niego zasłużoną nagrodę”.
Wraz z przyjściem na świat Jezusa Chrystusa zaczęła się nowa era. Gdzie ją można zobaczyć? Po pierwsze widać ją w samym Jezusie z Nazaretu, gdy na krzyżu rozbroił moce zła i nie poddał się Złu, kochając do końca nawet nieprzyjaciół. Dzień zmartwychwstania to pierwszy dzień tygodnia, co znaczy pierwszy dzień nowego stworzenia. Jego dzieło spowodowało, że świat stał się innym miejscem. W Nim zaczęły się „nowe niebo i nowa ziemia”. Rozpoczął się proces. Dzisiaj w Liturgii Jezus mówiąc do swoich uczniów nazywa ich „przyjaciółmi”. Zależy mu na nich, zależy mu, by nie utracili nowości, którą wniósł. Przyniósł im też potężną wizję historii, która zmierza ku wypełnieniu. „Wybuchła nowość”. Jednakże wokół uczniów są faryzeusze, którzy tę nowość zabijają nie przyjmując jej, nie rozumiejąc jej. Jest w nich opór.
Czasami ze względu na lęk przed innymi, ze względu na lęk przed tym, co inni mogą pomyśleć, można zdradzić najpiękniejsze ideały. Czyiś opór wobec dobra i nowości może wywołać lęk. Iluż to ludzi w historii ludzkości popełniało zło, by coś co było dobre ukryć tylko dlatego, że bali się innych? Jezus mówi do przyjaciół „nie bójcie się”, nic poważnego nie mogą wam zrobić. Bądźcie sobą, żyjcie nowością, którą przyniosłem.
Być wolnym to znaczy mieć odwagę, by żyć nowością Jezusa Chrystusa.
Dzisiaj wspomnienie w Liturgii bł. Jana Beyzyma. Znalazłem fragment listu, który wysłał do generała jezuitów w 1897 roku. W tym piśmie, w uroczy sposób, prosi o zgodę na wyjazd, na Madagaskar:
„Wiem bardzo dobrze, co to jest trąd i na co muszę być przygotowany; to wszystko jednak mnie nie odstrasza, przeciwnie, pociąga, ponieważ dzięki takiej służbie łatwiej będę mógł wynagrodzić za swoje grzechy. Moja prowincja tylko na tym zyska, tracąc »gałgana«, do niczego niezdatnego, a dom misyjny, do którego zostanę przydzielony, nic nie ucierpi, ponieważ będę się starał, wedle sił i z Boską pomocą, wypełnić swoje obowiązki”.
Dzisiaj w Liturgii czytany jest fragment Łk 11, 5-13. W Komentarzu Żydowskim do Nowego Testamentu można odnaleźć takie oto tłumaczenie jednego z wersetów: „Lecz mówię wam, nawet jeśli nie wstanie dlatego, że to jego przyjaciel, to jednak z powodu chucpy tego człowieka wstanie i da mu tyle, ile potrzebuje”. Po grecku jest tam słowo anaideia, które po polsku oddawane jest słowem natręctwo. Ten tekst ewangeliczny mówi o wytrwałej modlitwie błagalnej, w której chodzi o to, co się dzieje miedzy mną a Bogiem. Wyobrażam sobie więc małe dziecko, które staje przed dobrym tatą i uporczywie prosi słowami lub prosi bez słów poprzez gesty, czy też po prostu przez sytuację, w której potrzebuje pomocy. Ojciec nie może nie odpowiedzieć. Mam dzisiaj przed oczyma ojców małych dzieci ze wspólnot, w których jestem i wiem, jak wrażliwie reagują na wolanie swoich dzieci, nawet gdy one zachowują się niedojrzale i robią chucpę. „..o ileż bardziej Ojciec będzie dawał Ruach Ha-Kodesz z nieba tym, którzy wytrwale Go proszą”
Zastanawiałem się jak się odnaleźć w sporze w sprawie prawnego regulowania aborcji. Byłem wczoraj na formalnym spotkaniu, na którym panie były ubrane zarówno na czarno jak i na kolorowo. Czytałem wiele wypowiedzi moich znajomych. Toczy sie wiele zażartych dyskusji, ludzie obrażają się na siebie i patrzą na tych, którzy inaczej myślą jak na trędowatych. W tym miejscu przypomniała mi się historia związana ze św. Franciszkiem. Otóż on się bardzo bał i brzydził trędowatych, ale gdy doświadczył mocy Bożej, to pierwsza rzecz jaką zrobił, to poszedł i pocałował trędowatego w usta, co oznaczało w Średniowieczu, że traktuje go jako równego. Druga sprawa, to myśl Ronalda Rolheisera, cenionego przeze mnie wspołczensnego myśliciela i teologa. Reagując na podobny do polskiego spór, który toczył się w Stanach i Kanadzie, pisze że jedynym wyjściem jest wzajemne „umywanie nóg”. Tylko ten punkt wyjścia pozwoli nam inaczej na siebie i na sprawę sporu spojrzeć
W minionych latach, podczas letnich wakacji, udawało mi się pojechać na rekolekcje czy dni skupienia, co bardzo pomagało w życiu modlitewnym. Tym razem w lipcu i sierpniu było to nie możliwe, jednakże otrzymałem dwie inspiracje:
Pierwsza od papieża Franciszka: Nigdy nie porzucajmy modlitwy, nawet gdy modlitwa wydaje się nam bezużyteczna.
Druga od św. Jana z Kronsztadu: Kapłanie Boży! Wierz z całego serca, wierz zawsze w daną Ci przez Boga łaskę modlitwy za lud Boży. Niech nie będzie nadaremny w tobie ten wielki dar Boży, którym możesz zbawić liczne dusze. Prędko słyszy Władca twoją serdeczną modlitwę za ludzi i łatwo skłania ku litości dla ludzi, jak na modlitwę Mojżesza, Aarona, Samuela, apostołów. Korzystaj z każdej okazji do modlitwy- w kościele, gdy celebrujesz liturgię czy sakrament, w domach podczas celebrowania sakramentów, modłów i nabożeństw, wszędzie i w każdym czasie pamiętaj o zbawieniu ludu Bożego, a zdobędziesz dla siebie wielką łaskę Bożą.
„Miłosierdzie to poczucie bycia kochanym w sytuacji, w której ani się tego nie spodziewałem, ani nie jestem tego wart” (ks. Robert Skrzypczak)