Święta z perspektywy peryferii
Bardzo lubię czytać teksty i książki o. Timothy Radcliffe’a. Dobrze, że kilka z nich zostało wydanych w języku polskim. Radcliffe to świetny kaznodzieja, mówca i pisarz. Anglik, biblista, były generał zakonu dominikanów i ciekawy myśliciel . Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia natknąłem się na jego artykuł zatytułowany: „Uczyć się widzieć”. Już na samym początku odkrywa karty i stwierdza, że właśnie dowiedział się, iż choruje na nowotwór jamy ustnej. Ma 71 lat. Co zmienia w jego życiu taka diagnoza? O. Timothy pisze: „Podczas tegorocznych Świąt, tak jak nigdy wcześniej, jestem świadom tego, iż odwieczny Bóg przyszedł, by dzielić z nami śmiertelną naturę, po to byśmy mieli udział w Jego zwycięstwie nad śmiercią.”. Wieloletnie słuchanie i rozważanie Słowa o zwycięstwie Jezusa nad grzechem i śmiercią spowodowało, że o. Timothy ma odwagę stwierdzić: „Mogę patrzeć na dno otchłani i nie panikować”, ale to nie koniec. Radcliffe wie, że nie chodzi przecież tylko o to, by nie panikować. Rozważając fakt swojej śmiertelności stwierdza, za Dorothy Day: „Jak ciężką sprawą jest umrzeć. Jak wiele trzeba się napracować. Czeka mnie ciężka praca, by narodzić się dla wieczności”. Może najtrudniejszą sprawą w tej drodze, jest to, iż trzeba umrzeć swojemu przywiązaniu do bycia w centrum wydarzeń i zainteresowań. Choroba stawia człowieka na peryferiach. Co może pomóc w takiej sytuacji? Solidarność z Jezusem, który rodząc się w Betlejem nic nie znaczył i przyjął postawę dziecka, które patrzy na świat ze specyficznej perspektywy kogoś, kto dla świata pozornie nie ma znaczenia, ale liczy się w oczach Bożych