Gdynia Chylonia ul. św. Mikołaja 1, tel. 58 663 44 14

Kategoria: Po drodze – blog ks. J. Sochy (Strona 28 z 32)

Chciałbym zapamiętać to, co dzieje się „po drodze” w moim życiu, a przez zapisywanie i dzielenie się ową pamięcią z innymi, pragnę stać się świadkiem Tego, który jest ze mną na drodze życia. Owego „po drodze” nie rozumiem jako określenia wskazującego na przygodność, czy też przypadkowość, ale raczej rozumiem je jako przestrzeń, czy też scenę dla wydarzeń.

Oczekiwanie wśród błagań i westchnień

        W liturgii odczytujemy dzisiaj fragment Ewangelii św. Łukasza, który zawiera przypowieść o Dobrym Samarytaninie. Jedną z intuicji do zrozumienia i przyjęcia tego tekstu dał mi Św. Brunon, założyciel kartuzów i ojciec duchowy sióstr betlejemitek. Otóż dla niego ważnym aspektem życia chrześcijańskiego było oczekiwanie. Pisał tak: Czekam wśród bałagań i westchnień, aż Boże miłosierdzie uzdrowi moją wewnętrzną słabość i napełni wszelkim dobrem moje pragnienia. To wyznanie znakomicie pasuje do owego człowieka pobitego z ewangelicznej przypowieści, który leżąc na drodze, oczekuje pomocy i może ją przybliżyć poprzez wzdychanie i błaganie skierowane do Samarytanina. Jedna z interpretacji tej przypowieści identyfikuje postać Samarytanina z Jezusem, a owym pobitym jest każdy człowiek.

Niecodzienne pobudki

       Teresa z Lieseux to kobieta, która zadziwia mnie swoją wiarą w to, iż w zwyczajności  warto szukać tego, co nadzwyczajne. Słucham w tych dniach audiobook’u „Dzieje duszy” i odkrywam jej żarliwość w miłości do ludzi w zwyczajnych warunkach. Ile miłości miała do swojego ojca, skoro nazwała go „królem”, do swojej rodzonej siostry, która stała się jej przeoryszą w Karmelu, pisała tytułując ją „Matka kochana”? Teresa była bardzo uważna na znaczenie codzienności i zwyczajności. Jakież to ważne dzisiaj, gdy świat chce bym ciągle oczekiwał na coś ekscytującego.

           Od kogo Teresa się uczyła takiej postawy? Myślę, że od Maryi. Ona również była i jest zakochana w codzienności. Podam przykład. Otóż napisała do mnie znajoma, która propagując wśród innych kult Maryi poprzez m.in. Cudowny Medalik, sama zadziwiła się jak ten znak działa w szarej, polskiej codzienności. Maryja nawet poranną pobudkę przekształca w coś radosnego. Oto jej dzielenie:

       Pobudka 07:08

       Zadzwonił telefon. Odbieram. Słyszę w słuchawce: „Szczęść Boże, cały Adwent postanowiłam Panią budzić i opowiadać rano dobre rzeczy”. Myślę – nieźle… Jeszcze w półśnie negocjuję, by w soboty i niedziele telefon dzwonił później. Jest zgoda po drugiej stronie. 

      „No to teraz niech mnie Pani słucha” – mówi pani Ania (mama piątki dzieci) – „Wczoraj wieczorem zawołałam do kuchni dzieci i męża. Powiedziałam, że mam dla każdego z nich podarunek. Wyjęłam z torebki medaliki z Matką Bożą. Spokojnym głosem, chociaż serce mi waliło jak nie wiem co, powiedziałam, że chcę każdemu dać medalik, bo wierzę, że Maryja szczególnie chroni tych, którzy go noszą.  Wzięłam sobie też ściągę – tą kartkę, którą od was dostałam w świetlicy. I wieszając medalik na szyi moich dzieci mówiłam:  Kochana córko, do Rafała – synu – oczywiście, niech Matka Boża Cię prowadzi i chroni od zła. Mężowi dałam medalik do ręki. A potem mocno przytuliłam każde dziecko i powiedziałam do ucha:” bardzo Cię kocham”. Przeprosiłam też Karolinę, bo ostatnio dużo na nią wrzeszczałam. Jak Ona się do mnie przytuliła…Pani Alinko, uwierzcie – nie da się opisać tego co czułam.”

            Podziękowałam za pobudkę. Zamówiłam budzenie na kolejne dni…

Trafny komentarz Nowosielskiego

       Rozpocząłem lekturę wywiadu-rzeki zatytułowaną „Rozmowy z Jerzym Nowosielskim” (Znak,  2014) i już na samym jej początku odkryłem zdanie, które stało się dla mnie światłem do zrozumienia dzisiejszej Liturgii Słowa. Oto ono: „Chodzi o to, żeby wysiłek ludzki był skierowany na poznanie, a nie na posłuszeństwo”.

       W przypowieści o ojcu, który wysyła dwóch synów do pracy w swojej winnicy zaskakujące jest to, iż obydwaj nie poznali swojego ojca. Jeden z nich zwraca się do ojca używając zwrotu: „Panie”. Znamienne jest również to, iż winnica jest dla nich miejscem kojarzącym się negatywnie. Nie ma w nich poczucia tego, iż jest to ich dziedzictwo. Idąc za myślą Nowosielskiego zadałem sobie pytanie: ile wysiłku poświęcam na poznanie Boga i Jego dziedzictwa, a ile jest we mnie trudu wkładanego w bycie Bogu jedynie posłusznym? To Prawda wyzwala, a nie posłuszeństwo prawu, nawet najświętszemu.

      Coś z wydarzeń: Dzisiaj wznowiliśmy, po wakacyjnej przerwie, spotkania w ramach Gdyńskiej Szkoły Wiary. Ten rok spotkań formacyjnych postanowiłem poświęcić Modlitwie Jezusowej. Cieszę się z tych spotkań. Mobilizują mnie bowiem do ponownego odkrywania czegoś, co wiele lat temu odkrywałem „u jezuitów” podczas sesji poświęconej Modlitwie Jezusowej.

Doświadczenie światła – czyli to, co Kościół może dać dzisiaj młodym

      Przeżyliśmy, 19 września, w parafii swoiste święto młodych. Przyjechało prawie tysiąc dziewczyn i chłopaków, by uczestniczyć w Wieczorze Modlitwy Młodych. Przygotowano ciekawy program: świadectwa, dobra muzyka, adoracja, drama ewangelizacyjna, modlitwa wstawiennicza… Po co to wszystko? Po co wysiłek wielu ludzi ze wspólnot, by młodzież nakarmić i ugościć? Otóż z pomocą w odpowiedzi na te pytania przyszedł mi krótki opis historii życia Wolharta Pannenberga. Ów wielki teolog protestancki urodził się w Szczecinie w 1928 roku, w rodzinie ewangelickiej. Jednakże, jako bardzo młody chłopak, stał się osobą obojętną religijnie. Przełom w jego życiu, swoisty „zwrot kopernikański”, nastąpił gdy miał  16 lat. Owo intensywne doświadczenie religijne zmieniło „cały jego świat”. Potem, zagłębiając się w lekturę, próbował zrozumieć co się stało. Co więcej,  jako pisarz,  postanowił tę radykalną przemianę nazwać i określił ją jako „doświadczenie światła”. Pennenberg był przekonany, iż było to „dotkniecie” boskości Rabbiego z Nazaretu, które prześwitywało przez Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie. Niemiecki teolog zmarł w Monachium 4 września br. Wszedł w permanentne „doświadczenie światła”. A ja ufam, że wielu z młodych, którzy odwiedzili parafię św. Mikołaja, będzie mogło kiedyś zaświadczyć o swoim „doświadczeniu światła”. Cieszę się też z tego, iż towarzyszyło im wielu młodych księży, których zadaniem jest m.in. wyjaśnić czym jest  to „doświadczenie światła”.

O cierpliwości i niecierpliwości w święto Podwyższenia Krzyża

   Księga Liczb,  której fragment jest odczytywany  podczas Litrugii w święto Podwyższenia Krzyża Świętego,  ukazuje Izraelitów, którzy buntują się przeciwko Bogu i Mojżeszowi. Ciekwe, że przyczynę tego buntu Biblia określa precyzyjnie, chodzi o niecierpliwość (W owych dniach podczas drogi jednak lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi). Otóż,  niecierpliwość powoduje nieczystość relacji do rzeczy i osób. By to zrozumieć,  warto sobie wyobrazić niecierpliwe dziecko, które widząc motyla w formie poczwarki, postanawia przyśpieszyć proces jego rozwoju i czyni to przez podpalanie ogniem. Efekt jest tragiczny. Motyl, który przekształca się w przyśpieszonym tempie jest poparzony i niezdolny do latania.

     Niecierpliwość przynosi śmierć. Bożą reakcją na naszą niecieprliwość i jej konsekwencje, jest cierpliwe miłosierdzie, jest miłość.

Czy jest coś ważniejszego niż życie?

     Współczesna kultura zachodnia dokonuje apoteozy swojego życia. Z jednej strony to ważny i dobry nurt, z drugiej jednak strony zapomniano dzisiaj o tym, iż są wartości większe od „mojego życia”. Męczennicy, a wśród nich patron dnia dzisiejszego św. Jan Chrzciciel, przypominają prawdę o tym, iż miłość i prawda to te wartości, które są większe od życia.

O wolność się walczy

    Odwiedziłem Muzeum Powstania Warszawskiego. To niezwykle ważne miejsce na mapie Polski. Po dwóch godzinach spędzonych w murach tej szacownej instytucji,  pozostały we mnie nade wszystko dwie myśli. Pierwsza dotykająca genezy powstania,  traktująca wolność jako wartość, o którą zawsze się walczy. Tę tezę postawił ktoś z powstańców, gdy zapytano go o cel i słuszność wybuchu powstania. Otóż jego odpowiedź brzmiała: „O wolność się walczy”. Myślę, że to ważka inspiracja i wielkie dziedzictwo dla nas ludzi z początku XXI w., którzy traktujemy wolność jako coś, co się bierze,  czy też się wykorzystuje. Okazuje się, że takie podejście prowadzi do zguby i odbija się negatywnie na życiu człowieka.

     I druga  myśl, która dotyczy kaplicy znajdującej się w murach muzeum. Otóż jest ona dedykowana bł. Ks. Józefowi Stankowi. Ów ksiądz był kapelanem powstańców. Podczas pacyfikacji Czerniakowa został wzięty do niewoli przez Niemców, następnie torturowano go na zapleczu magazynu przy ul. Solec w Warszawie i ostatecznie, 23 września 1944 r., powieszono go na jego stule kapłańskiej.

Zmutowane życie, czyli trochę o zmartwchwstaniu

   Maria Magdalena, patronka dnia dzisiejszego, jest jedną z osób, które spotkały Chrystusa zmartwychwstałego. Benedykt XVI w drugiej części „Jezusa z Nazaretu” mocno podkreśla, iż zmartwychwstanie jest nową jakością, nie jest tego samego rodzaju wydarzeniem, co narodzenie Jezusa, czy Jego śmierć. Papież odważa się użyć słowa „mutacja”. Chodzi o to, że jest ciągłość (to ten sam Jezus z Nazaretu) i jest ontologiczna inność, nowość. To dlatego uczniowie i kobiety poznają i nie poznają Jezusa zmartwychwstałego. Opisy spotkań paschalnych zawierają często motyw posiłku. Papież Benedykt XVI zauważa, iż św. Łukasz używa często słowa synalizomenos – „jeść razem z innymi sól”. Jedzenie z drugim soli było znakiem przymierza. W kontekście spotkań po zmartwychwstaniu, znaczy to z jednej strony, że nadal trwa stara tajemnica wspólnoty biesiadnej, z drugiej strony widoczna staje się jej istota: Pan ponownie włącza uczniów we wspólnotę przymierza ze sobą i z żywym Bogiem. Daje im uczestnictwo w prawdziwym życiu, w byciu nowym stworzeniem. W genialny sposób, poprzez jedno zdanie, papież ukazuje istotę nowego przymierza soli: W Zmartwychwstaniu Jezusa zostały zrealizowane nowe możliwości bycia człowiekiem, które mają znaczenie dla wszystkich i otwierają przed ludźmi przyszłość, nowy rodzaj przyszłości

    I na koniec prosta,  a jakże brzemienna w skutki,  myśl autora „Jezusa z Nazaretu”: Od wiary w zmartwychwstanie zależy to,  czy Chrystus tylko był, czy też był i jest.

I tak warto żyć

    Byłem dzisiaj na koncercie zespołu „Raz, Dwa, Trzy”. Podczas słuchania mądrych piosenek i konferansjerki Adama Nowaka, które były prowokujące do myślenia i radości, miałem niedoparte wrażenie dialogiczności twórczości tego zespołu. Oni, owych pięciu panów, którzy, jak o sobie mówią, są nietańczącym męskim bendem, prowokowali do dania odpowiedzi na ich teksty i muzykę… i na ich wiarę.

Seksualne wykorzystanie nieletnich

    Środowiska z którymi jestem związany, czyli:  Gdańska Szkoła Nowej Ewangelizacji, Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich oraz Stowarzyszenie Św. Mikołaja Biskupa, zorganizowały interdyscyplinarną konferencję naukową,  traktującą o seksulanym wykorzystaniu nieletnich. Miałem okazję usłyszeć znakomite referaty i poznałem oddanych temu zagadnieniu ludzi: O. Adama Żaka SJ, panią Ewę Kusz i panią  Hannę Suchocką. Uczestnicząc w konferencji przypomnialem sobie starą, gdańską maksymę: Nec Temere, Nec Temide (bez starachu, ale z rozwagą). Jakże potrzebny jest nam, w Kościele i w ogóle w życiu społecznym,  duch owej maksymy w pokonywaniu i rozwiązywaniu problemów seksualnych wykroczeń przeciw dzieciom. Dzisiaj jestem też przekonany, iż potrzebna jest nam również rzetelna wiedza psychologiczna dotycząca tej kwestii.

     Niezwykle ważnym dla mnie przesłaniem,  ze wspomnianej konferencji,  było wezwanie do uważności na sygnały, które może dawać ofiara. Okazuje się, że zbagatelizowanie wołania o pomoc,  może powodować głębszą traumę anieżeli sam akt molestowania seksualnego.

« Starsze posty Nowsze posty »