Gdynia Chylonia ul. św. Mikołaja 1, tel. 58 663 44 14

Kategoria: Po drodze – blog ks. J. Sochy (Strona 1 z 34)

Chciałbym zapamiętać to, co dzieje się „po drodze” w moim życiu, a przez zapisywanie i dzielenie się ową pamięcią z innymi, pragnę stać się świadkiem Tego, który jest ze mną na drodze życia. Owego „po drodze” nie rozumiem jako określenia wskazującego na przygodność, czy też przypadkowość, ale raczej rozumiem je jako przestrzeń, czy też scenę dla wydarzeń.

IDIORYTMIA potrzebna w Kościele, by nie wygasły charyzmaty i życie parafii, wspólnot i ruchów

 
    O. Innocenzo Gargano odwiedzał 50 lat temu klasztory w Grecji. Zauważył wtedy, że są takie wspólnoty mnichów, które dały sobie przestrzeń wolności, łagodności wobec prawa i respektowały poszanowanie indywidualności w życiu kościelnym. Trzymają się zasady mieszkania w klasztorze i wspólnej modlitwy, a o wszystkim innym decyduje sam mnich, korzystając z rad i rozwagi swojego ojca duchowego. Gargano tak podsumowuje swoją refleksję: ” Jestem wręcz przekonany, że wszyscy zachodni mnisi benedyktyńscy, a zatem nie tylko kameduli, powinni myśleć o czymś podobnym, ponieważ stoimy w obliczu znacznie szerszego i bardziej zabójczego kryzysu, jakiego doświadczył monastycyzm grecki w tamtych stuleciach, z powodu stopniowego spadku liczebności naszych mnichów. Dziś, w czasach postmodernistycznych, grozi nam prawdziwe wygaśnięcie charyzmatu, który był tak ważny w dziejach Kościoła zachodniego”.
    Powyższa zasada, o której pisał o. Gargano nazywa się idiorytmem. W swoich publikacjach o. Gargano pokazuje jak obecna jest ona w całej tradycji chrześcijańskiej. Warto zauważyć, że oparł się na niej papież Franciszek w swoim myśleniu o całym Kościele w adhortacji „Amoris Laetetitia”.
Gdzie dzisiaj potrzebna jest zasada idiorytmii? Po pierwsze we wszelkim życiu wspólnotowym w Kościele oraz w teologii moralnej. O. Gargano cytuje bardzo ciekawą refleksję G.I. Mantzaridisa, jednego z prawosławnych teologów: „Ścisłe przestrzeganie kanonów Kościoła nie służy w pewnych okolicznościach jego celowi, jakim jest zbawienie wiernych. Kanony, ze względu na swój ogólny charakter, nie mogą rozwiązać ani uregulować osobistych trudności lub kwestii, które wymagają szczególnego (powiedzielibyśmy spersonalizowanego) rozwiązania. W takich przypadkach Kościół, nie znosząc ani nie odwracając swoich kanonów, porządkuje i reguluje sprawy w duchu łagodności (epieikeia) i protekcjonalności (sygkatabasis), zawsze dążąc do swojego trwałego celu, zbawienia ludzkości”.
     Wydaje się, że od zmierzenie się i wprowadzenia idiorytmii będzie zależało czy zakony, zgromadzenia, parafie, wspólnoty np neokatechumenalne, oazowe i charyzmatyczne oraz ruchy i grupy będą rozwijały się czy też będą gasły.
 
 

Chce się żyć..z takimi ludźmi

 
     Jest taka wspólnota w Gdańsku, która „kipi” życiem. Małżeństwa z dzieciakami, które spotykają się, by wielbić Boga, ewangelizować i po prostu żyć. Okazuje się, że „razem lepiej”. Na wyjeździe w Swarzewie było nas grubo ponad 100 osób. Są na pewno Kościołem żywym, tętniącym relacjami, mającym pytania, wielbiącym Boga piękną wspólnotową modlitwą, formują się na poważnie, przeżywają swoje wzloty i upadki. Są prawdziwi.
    Podczas dni skupienia rozważaliśmy i rozmawialiśmy m.in o złożoności życia ludzkiego. Jak to dobrze zobaczyć razem, że nie jesteśmy prości, życie nie jest czarno białe, prawo, nawet religijne nie jest stanie opisać konkretnej historii ludzkiej, ale na szczęście mamy sumienie i jego prymat no i Boga, który daje Ducha, nie dla życia idealnego, ale takiego jakim ono jest.
    Czytałem z nimi trochę tekstów papieża Franciszka w tym „Amoris Laetitia”. Jest tam napisane: „Kościół jednak nie jest urzędem celnym, jest ojcowskim domem, gdzie jest miejsce dla każdego z jego trudnym życiem” (AM 310)
     Efraim Rodziny dziękuję !
 

Prorok Biblii

    Starty Testament opowiada historie dwóch rodzajów liderów: proroków i królów. Ci drudzy nieustannie walczyli między sobą, prowadzili wojny z wrogami zewnętrznymi lub stawali wobec wrogów wewnętrznych. Królowie mieli władzę i o nią walczyli. Prorcy byli liderami innego rodzaju. Często wcale nie chcieli nimi być lub nawet nie wiedzieli że nimi są. Mieli jednakże wielki wpływ na ludzi. Ich liderowanie zmieniało życie innych. Jak pisze Jonathan Sachs, jeden z proroków naszych czasów : „nie wszyscy mamy władzę, ale wszyscy mamy wpływ, bez względu na to, czy tego chcemy, czy nie”.
   W minionych dniach przyjechał do Gdańska o. Krzysztof Wons. Prorok, który mówiąc o Biblii, zmienia życie wielu ludzi. Warto posłuchać w jaki sposób i co mówi o Biblii:
 

Albania na deser

   Pięć lat temu zaprosiliśmy kilkudziesięciu młodych, którym chcieliśmy towarzyszyć na drodze wiary, do zaprzyjaźnienia się z wybranymi chrześcijańskimi małżeństwami. Na zakończenie tego doświadczenia, po drodze którego było Bierzmowanie, pojechaliśmy do Albanii. Był to dobry czas dla nas dorosłych i dla młodych, którzy wchodzą w dorosłość. Spotkania z Albańczykam, z rodzinami z misji, piękno przyrody, gościnność ks. Mateusza, polskiego księdza pracującego w Albanii i otwartość seminarium Redemptoris Mater w Lesha, okazały się czymś wspaniałym. Spotkaliśmy też historię cierpienia chrześcijan albańskich z czasów komunistycznej dyktatury. Chyba najbardziej dotknęło mnie świadectwo o Marii Tuci, młodej Albance, która zmarła po strasznych torturach. Została m.in. wrzucona do worka, w którym był kot. Ten zwierzak bity przez oprawców atakował Marię. Oszpecona, cierpiąca, obolała powiedziała tuż przed śmiercią, że umiera wolna. Innym poruszającym świadectwem było spotkanie pięciu rodzin ( 3 włoskich, jednej z Ameryki Środkowej i jednej z Hiszpanii) oraz dwóch samotnych kobiet, którzy tworzą wspólnotę katolików w takim rejonie Tirany, gdzie nie ma żadnego kościoła. Spotykają się w wynajętych budynkach przystosowanych do celów duszpasterskich i są żywym znakiem życia chrześcijańskiego.
  Wracamy z Albanii poprzez Wieczne Miasto, gdzie „posmakowaliśmy” Jubileuszu odwiedzając m.in grób papieża Franciszka.
   Są w Kościele źródła życiodajne. Postcresima na pewno jest jednym z nich.

Gdzie w Gdyni można odżyć ?

 
     Dzwoni Ryszard: Czy mógłbyś przyjść na nasze spotkanie? Będziemy mieli pierwszą rocznicę zaistnienia.
– Postaram się. Już wiem, że będę musiał przesunąć tego dnia swój dyżur w konfesjonale, w dolnym kościele, ale gdy zrobię to trochę wcześniej, to świat się nie zawali.
    Jest środa, 17 września godz. 17:30. Idę do sali w starej plebanii. Gdy schodzę po schodach dochodzi mnie spory gwar, potem przekonuję się, że jest tam wielu ludzi, ponad 20 osób. Głównie młodzi-dorośli. Zarówno mężczyźni jak i kobiety. Po kilku minutach mam wrażenie dobrej atmosfery i widzę dojrzałe, serdeczne traktowanie siebie nawzajem. Przychodzą obolali , poranieni przez depresję i znajdują miejsce , w którym ożywają.
Anonimowi Depresanci Gdynia, wspólnota kruchych ludzi, która daje życie i ma Ducha.
    Plurimos Annos w dawaniu życia! Dobrze, że jesteście !
 

Jezus śmietnikowy

 
     Mariusz znalazł Jezusa na śmietniku. Pierwsza myśl: zaniosę Go na złomowiec i dostanę forsę na dwa piwa. Zastanowił się jednak i powiedział sobie: nie, przyniosę go na Zupę Chylońską i oddam księdzu. Walka w sercu trwała dobrych kilka tygodni. W końcu jednak „Jezus śmietnikowy” znalazł się w naszej parafii. Ksiądz Zbigniew oddał go Markowi, ten go oczyścił i wypolerował.
  Na jednym ze spotkań Zupy Chylońskiej wielu usłyszało tę historię i byli poruszeni. Po poświęceniu podchodzili i całowali wizerunek Jezusa, który zaprasza do stołu. Zaprasza nie tylko apostołów, ale wszystkich, rownież tych, którzy na codzień zbierają śmieci i z tego tylko żyją.
    Nasz „Jezus śmietnikowy” stał się ikoną Zupy Chylońskiej. Na stałe zawiśnie w piwnicy starej plebanii, gdzie Zupowicze często przychodzą na herbatę i spotkanie. Stał się również wizerunkiem łaską słynącym. Pierwsza łaska miała wartość dwóch piw. Mariusz ich nie kupił i nie wypił, bo Jezus jest ważniejszy.
 

Życie na biało

 
     W tych dniach przeżywam dwie uroczystości, w których ludzie uczestniczą ubrani, odświętnie na biało.
    Pierwsza to ślub Emilii, mojej siostrzenicy i Karola. Piękny, w katedrze oliwskiej, z cudownym weselem w uroczym miejscu, z radością spotkania.
     Druga biała uroczystość to pogrzeb małego Maksymiliana. Chrzciłem go w maju 2024 r. w szpitalu na Zaspie. Ten dzielny wojownik, już wtedy bardzo chory, przeżył kilkanaście miesięcy. Jutro jego pogrzeb z Liturgią w białym kolorze, z żałobnikami ubranymi na biało.
     Chyba biały kolor niesie w sobie wiele tajemnicy. Tajemnicę miłości między mężczyzną i kobietą, i tajemnicę śmierci dziecka.
    Pomódlcie się za cudownych, „białych” nowożeńców i wspaniałych, dzielnych „białych” rodziców Maksia.
 

Mężczyźni… i kobiety, którzy śpiewają z pasją

   Nie tak dawno „wpadłem” na zdanie zapisane we wspomnieniach ks. Jerzego Popiełuszki, który w sierpniu 1980 roku poszedł do strajkujących w Hucie Warszawa, by odprawić Eucharystię i potem napisał, że był poruszony głośnym śpiewem mężczyzn podczas Liturgii, takim jakiego nie słyszy się w kościele.
Skąd się bierze pasja w śpiewie? Myślę, że m.in z doświadczenia wspólnoty, jedności. Gdy coś takiego zdarza się w doświadczeniu Kościoła, wtedy pojawia się zaangażowany śpiew podczas Liturgii i spotkań modlitewnych.
Przekonuje się o tym zawsze w kompletnie innym kontekście, tzn. na angielskich stadionach. Ostatnie mecze, które widziałem to była pasja na stadionie i pasja na trybunach: Newcastle: Liverpool ( niestety 2:3, ale odrobienie w 10 z 0:2 na 2:2 to było coś! ) i Sunderland: Brendford 2:1 ( co za emocje z 0:1 na 2:1). A kibice ? Śpiewali na całego

Wypił 24 filiżanki kawy i się porobiło

 
     Christopher Hunter był angielskim antykwariuszem i historykiem. Podobno bardzo lubił kawę i pewnego dnia „przesadził”. Wypił 24 filiżanki. Było to około roku 1700, gdy Hunter badał niezwykły dokument – Magna Carta, wersję z 1216 roku. Niestety stało się , rozlał kawę na historyczny dokument. Opłakane skutki tamtego łakomstwa kawowego można zobaczyć do dzisiaj w muzeum katedry w Durham, gdzie przechowywane są wyjątkowe, wczesne wersje Magna Carta.
W tym roku mija 800 lat od końcowej wersji Magna Carta, która powstawała przez 10 lat (1215-1225) w dramatycznych okolicznościach. Dlaczego jest to ważny dokument, dlaczego odwołują się do niego prawodawcy do dzisiaj ? Dlaczego jest on u podstaw demokracji? Otóż twierdzi on m.in że nikt nie jest ponad prawem, nawet król oraz, że każdy ma prawo do wolności i nikt nie może być jej pozbawiony bez procesu sądowego.
     W katedrze w Durham działa obecnie przepiękna wystawa poświęcona Magna Carta. Ciekawie mówi ona również o biblijnych źródłach tego dokumentu takich jak : równość wobec prawa, świętość życia, troska-obrona słabych, odpowiedzialność rządzących.
Hunter rozlał kawę tylko na jednej wersji Magna Carta, inne ocalały i były w Średniowieczu odczytywane publicznie, a i do dzisiaj są żywym dziedzictwem.
    Uważajcie na kawę, nie można pić więcej aniżeli 23 filiżanki dziennie.
 

Plemienność na stadionach

 
    Gdy Arka i Lechia były gdzieś w dolnych ligach,  chodziłem z bratem, w latach osiemdziesiątych, na Bałtyk. Teraz kibicujemy zarówno Arce jak i Lechi. Bliska jest nam filozofia Paul ’a McCartneya, jednego z Beatlesów, który związany z miastem Liverpool zdecydował się kibicować zarówno Evertonowi jak i Liverpoolowi FC. Od czasu, gdy mieszkałem na północnym-wschodzie Anglii i bardzo polubiłem tamtych ludzi i miejsca , chodzę zarówno na Newcastle jak i Sunderland i mam nadzieję, że tak będzie pod koniec sierpnia 🙂
     Dzisiaj cieszę się ze zwycięstwa Arki nad Pogonią Szczecin, gdyńskiemu klubowi kibicowałem, ale nie do zaakceptowania jest dla mnie wulgarność, która podkreśla plemienne, sekciarskie myślenie na stadionie. Na trybunach były dzieci, które włączały się w przekleństwa plemienne dorosłych. Bardzo potrzeba dzisiaj tworzenia nowej kultury na stadionach piłkarskich w Polsce, bardzo tego potrzeba w naszym Trójmieście. Może takich jak Paul McCartney jest wielu i w Polsce ? Tylko jak to zrobic, by pokazać, że chcemy czegoś innego na polskich trybunach?
« Starsze posty