Okres wakacji to czas odwiedzania miejsc i ludzi. Może się jednak okazać, że kolekcjonowanie nowych i egzotycznych wrażeń wcale nie wyprowadza z nudy. Ciekawą intuicję napotkałem u R. Rolheisera. Otóż ten dociekliwy myśliciel zauważa, że słowo „zainteresowanie” wywodzi się od dwóch łacińskich słów „inter” i „esse”. Opisowo można powiedzieć, że zainteresowanie, to bycie wewnątrz istoty.  Można być w wielu miejscach, spotykać wielu ludzi, ale nigdy nie być wewnątrz tych doświadczeń, ciągle być na powierzchni i właśnie wtedy pojawia się znudzenie. Dzisiaj świat „proponuje” gadżety, filmy, podróże, gry, hobby, wiadomości, relacje z celebryckich wydarzeń, transmisje sportowe, wiele spraw do których wnętrza nie mamy dostępu i ostatecznie, gdy ich posmakujemy po wierzchu, to pozostawiają nas one znudzonymi.

Nasza zwyczajność, a więc m.in.: rodzinny czy plebanijny stół obiadowy, miejsce pracy, dojazd do pracy, kościelne nabożeństwo, sąsiedzkie spotkanie…. czyli nasza codzienna rutyna, nasz codzienny chleb, to są właśnie te rzeczywistości, które są szansą, by wejść w nie, w głąb. Doświadczenie nie jest tym, co dzieje się z nami, ale jest tym, co my z nim robimy.

Rainer Maria Rilke w „Listach do młodego poety” sugeruje, że nuda to usterka po naszej stronie. W swojej korespondencji z młodym poetą dowiaduje się, że jego „rozmówca” pozazdrościł mu wielu podróży po Europie i spotkań z interesującymi ludźmi. Dla młodego adepta sztuki pisarskiej poglądy Rilkego opierały się w dużej mierze na tym, że przebywał i żył w dużych miastach, spotykał interesujących ludzi i był stymulowany w sposób, o którym ten młody człowiek, żyjący w małym miasteczku, mógł tylko pomarzyć. Odpowiedź Rilkego stała się klasyczną refleksją na temat nudy: „Jeśli twoje codzienne życie wydaje się kiepskie, nie obwiniaj go; obwiniaj siebie, powiedz sobie, że nie jesteś jeszcze na tyle poetą, by wydobyć bogactwo ze swojego życia; dla Stwórcy nie ma ubogiego, biednego i obojętnego miejsca „.