James Hillman, amerykański psycholog, zmarły w 2011 roku, choć był agnostykiem, pisał znakomite teksty o duszy. Mówił, że psychologowie próbują naprawiać duszę, a teologowie ją ratować. Hillman twierdził, że dusza jest wieczna i najważniejsze, to się w nią wsłuchać. To niezwykle ważne zadanie dla współczesnego Kościoła, by wsłuchać się w to, co mówi dusza człowieka żyjącego na początku XXI wieku.
Całe szczęście, że dzisiaj nie utożsamiamy duszy z jakimś miejscem w człowieku. Świat duszy łączymy z: umysłem, duchem, sercem, życiem, ciepłem, człowieczeństwem, osobowością, indywidualnością, istotą, emocją, jakością, cnotą, moralnością, grzechem, mądrością, śmiercią i Bogiem. Dusza nie jest bezcielesna, gdyż często mówimy, że odbija się ona w czyiś oczach i wyraża się przez ciało lub, że ktoś swoim zachowaniem pokazał swą bezduszność. Dusza to żyjący człowiek z całym bogactwem swojej egzystencji.
Słyszałem niedawno o młodej kobiecie, która dzieliła się dziejami rozpadu związku ze swoim chłopakiem, którego kiedyś obdarzyła głębokim uczuciem. Ona, osoba o głębokiej wierze, chrześcijanka, zderzyła się z radykalnym materializmem owego mężczyzny. Według niego, nie ma czegoś takiego jak dusza i jej świat, gdyż istnieje tylko rzeczywistość fizyczna, która jedynie jest realna. Pewnego dnia zapytała go wprost: czy wierzysz, że masz duszę? On odpowiedział negatywnie. Ostatecznie, nie bez bólu serca, ich związek się rozsypał. Dlaczego? Odpowiedź jest w ciekawym jej spostrzeżeniu: jeśli ktoś nie wierzy w istnienie duszy, jak może być moją bratnią duszą?