Dzisiaj zmarł ks. Jerzy Kownacki. Postać nietuzinkowa, przez wielu ludzi lubiana, z długą, bujną historią życiową.
Chyba to był rok 2012 lub 2013. Otóż poprosiłem go, by wygłosił kazania pasyjne w gdyńskim „Mikołaju”. Był już wtedy doświadczonym kaznodzieją i mówcą, a jednak przyjechał 2 godziny przed nabożeństwem, bo jak powiedział „nie chciał się spóźnić”, z nerwów wypalił mnóstwo papierosów, ale wszystko co mówił było świeżo przemyślane i przygotowane, no i ta forma z charakterystycznym „wiesz” i zwracaniem się do słuchaczy tak, jakby z każdym rozmawiał osobno.
Lubił pytać: „Co tam słychać?”. Ciekawe co tam słychać teraz u Ciebie Ksieże Jerzy?