W niewielkim stopniu śledzę debatę polityczną w Polsce, ale jedno zauważyłem, że w aktualnym sporze nikt nikomu nie dziękuje. Kandydaci na prezydenta nie widzą niczego, za co mogliby podziękować konkurentowi.
Papież Franciszek napisał w swojej autobiografii, że „dziękuję” jest najważniejszym słowem, a dla chrześcijan jest ono językiem Boga: „Musimy być nieustępliwi, wychowywać do wdzięczności i uczyć dziękować. Od tego zaczyna się godność każdej osoby i sprawiedliwość społeczna. Jeśli zaniedbamy to w rodzinie, ucierpi także sfera społeczna i publiczna. Zwłaszcza dla ludzi wierzących wdzięczność jest sednem wiary. Chrześcijanin, który nie umie dziękować, zapomniał języka Boga”.
Może w przyszłości będą takie kampanie wyborcze, w których politycy znajdą w konkurencie coś, za co mu podziękują?