Koniec maja i pierwsze dni czerwca br. to jeden z trudniejszych okresów w moim życiu. Pokrzepił mnie tekst ks. Wojtka Węgrzyniaka zatytułowany: „Dlaczego żałuję, że jestem księdzem”. Tytuł trochę prowokacyjny. Ani ks. Wojciech, ani ja nie żałujemy, że jesteśmy księżmi. Wręcz przeciwnie. Natomiast są takie sytuacje w życiu kapłańskim, że bliskie są mi jego słowa: „Żałuję, bo czasem muszę być posłuszny ludziom, którzy ani nie są posłuszni Bogu, ani Duch Święty nie jest ich sumieniem. Jako laik mógłbym zmienić pracę, dom, a może nawet miasto i państwo, nie pytając się nikogo o zgodę i racje, nie będąc oskarżany o zdradę Boga i Bóg wie czego jeszcze”.
Ważne jest też zakończenie tekstu ks. Wojtka: „Nie piszę o tym dlatego, że nie chcę być księdzem. Ani nie dlatego, że wierzę w jakąkolwiek zmianę. Piszę, by chociaż ktoś zrozumiał, że kapłaństwo to nie tylko ofiara z małżeństwa i rodziny”.