Pięć lat temu zaprosiliśmy kilkudziesięciu młodych, którym chcieliśmy towarzyszyć na drodze wiary, do zaprzyjaźnienia się z wybranymi chrześcijańskimi małżeństwami. Na zakończenie tego doświadczenia, po drodze którego było Bierzmowanie, pojechaliśmy do Albanii. Był to dobry czas dla nas dorosłych i dla młodych, którzy wchodzą w dorosłość. Spotkania z Albańczykam, z rodzinami z misji, piękno przyrody, gościnność ks. Mateusza, polskiego księdza pracującego w Albanii i otwartość seminarium Redemptoris Mater w Lesha, okazały się czymś wspaniałym. Spotkaliśmy też historię cierpienia chrześcijan albańskich z czasów komunistycznej dyktatury. Chyba najbardziej dotknęło mnie świadectwo o Marii Tuci, młodej Albance, która zmarła po strasznych torturach. Została m.in. wrzucona do worka, w którym był kot. Ten zwierzak bity przez oprawców atakował Marię. Oszpecona, cierpiąca, obolała powiedziała tuż przed śmiercią, że umiera wolna. Innym poruszającym świadectwem było spotkanie pięciu rodzin ( 3 włoskich, jednej z Ameryki Środkowej i jednej z Hiszpanii) oraz dwóch samotnych kobiet, którzy tworzą wspólnotę katolików w takim rejonie Tirany, gdzie nie ma żadnego kościoła. Spotykają się w wynajętych budynkach przystosowanych do celów duszpasterskich i są żywym znakiem życia chrześcijańskiego.
Wracamy z Albanii poprzez Wieczne Miasto, gdzie „posmakowaliśmy” Jubileuszu odwiedzając m.in grób papieża Franciszka.
Są w Kościele źródła życiodajne. Postcresima na pewno jest jednym z nich.