Holy Island to miejsce, które w wyniku przypływów i odpływów Morza Północnego bywa przez kilka godzin półwyspem, a przez następnych kilka godzin jest miejscem odciętym od lądu. Mieszka na niej niewielka liczba ludzi, głównie rybaków i tych, którzy żyją z turystyki. Przez kilkanaście lat mieszkał w tym miejscu David Adam, duchowny anglikański. W jednej ze swoich książek zauważa, że Holy Island jest świetnym obrazem zdrowego życia duchowego. Człowiek zdrowy powinien przez jakiś czas „być wyspą”, by przez następne dni być zdolnym żyć w połączeniu i kontakcie z innymi. Taką właśnie osobą był św. Kutbert (ang. Cuthbert). Przepiękna postać z VII wieku. Św. Beda pisze o nim, że był zapalonym ogniem miłości do ludzi. Właśnie na Holy Island uczył się bycia wyspą i półwyspem, by następnie być ogniem. Wczoraj, 4 września w Liturgii wspominaliśmy w Anglii, zarówno w Kościele rzymsko-katolickim, jak i w Kościele anglikańskim, przeniesienie jego ciała do katedry w Durham, a więc on jest też mostem łączącym ludzi z różnych Kościołów. Miałem okazję przekonać się o tym podczas nieszporów w Durham, w których uczestniczyli ludzie z różnych światów kościelnych spotykając się przy jego grobie. Dzisiaj zaś na Holy Island, idąc jego śladami, odkrywałem tajemnicę balansu między byciem wyspą i półwyspem.
Sw. Kutbercie módl się za nami.