Dzisiaj, w Dniu Nauczyciela myślę o nauczycielkach i nauczycielach i modlę się za nich, za tych którzy mnie uczyli i za tych, którzy są wokół mnie i uczą dzisiaj. Towarzyszy mi poruszający tekst Jarosława Mikołajewskiego, który w październikowym miesięczniku „W drodze” pisze o swojej żonie:
„Prócz sobót i niedziel budzę się mniej wiecej o czwartej. A raczej jestem budzony. Nie przez śpiew ptaków, tylko przez terkot drukarki. To nie może być nic innego, tylko żona, która przygotowuje się do lekcji. Moja żona uczy francuskiego w szkole podstawowej i sama tworzy materiały. Robi kolaże, wycina obrazki i wkleja do ćwiczeń…
Praca mojej żony to chyba ostatni obszar życia społecznego, który przypomina <<Serce>> Edmonda de Amicisa. Moja żona otwiera się na ten świat, przyjmuje do siebie i śpi z radościami, zartwieniami, tragediami swoich uczniów. Z ich pytaniami”.
Jestem wdzięczny dzisiaj za takich nauczycieli.