John Macquarrie, nieżyjący już teolog pochodzacy ze Szkocji, wyglosił kiedyś cztery ciekawe konferencje o sprawach fundamentalnych dla człowieka. W pierwszej konferencji zapytał : po co wierzyć? W odpowiedzi na to pytanie wyszedł od fenomenu pytań, które człowiek sobie zadaje. „Mamy rozum, który myśli i musi podejmować decyzje. Od początku pytamy i następnie zadajemy pytania do końca życia”. Cytując Austina Ferrera, swojego kolegę z Oxfordu, stwierdził: „Fakt, że istniejemy jest czymś niezwykłym i niesamowitym”. Co on oznacza? Jaki jest sens istnienia? Dokąd wszystko zmierza? Co myślę o samym sobie i co myślę o świecie? Wydaje się, że te pytania można zostawić bez odpowiedzi, ale i to będzie już odpowiedzią. Macquarrie twierdzi, że zmagając się z powyższymi pytaniami jesteśmy w sytuacji człowieka, który stoi na przełęczy górskiej. Wieje wiatr, jest gęsta mgła i pada śnieg. Jeśli nic nie zrobimy, nie wykonamy ruchu, to zamarźniemy. Jeśli pójdziemy w złym kierunku, to rozpadniemy się na kawałki. Mimo, że nie mamy całkowitej pewności, możemy jednak szukać dobrego wyjścia zdając się na to, co wiemy, choć ta wiedza nie jest pewnością. Jeśli sposób w jaki żyjemy jest już odpowiedzią, to znaczy, że istnieją ludzie, którzy nie wiedząc o tym, odpowiadają na pytania o wiarę. Również chrześcijanie odpowiadają swoim życiem. Czasami czynią to dobrze, a czasami nędznie. Jeśli stają za sprawiedliością, moralnością i miłością, a do tego swoje zakorzenienie znajdują w objawieniu Bożym, które swoją pełnię ma w Jezusie Chrystusie, to mogą się stawać pokornymi sługami dla świata szukającego sensu i zmagającego się z pierwszymi pytaniami.