Dzisiaj obchodzimy w Kościele katolickim święto nawrócenia św. Pawła. Od XIX wieku nawrócenie jest zazwyczaj rozumiane jako zmiana religii lub przejście z ateizmu na chrześcijaństwo. Ciekawe, że św. Paweł wcale nie rozumiał wydarzenia na drodze do Damaszku jako nawrócenia w kategoriach XIX wiecznych, czyli jako przejścia od jednego -izmu do drugiego. Paweł zawsze był wierzący, wierzył w Boga Abrahama, wierzył w Boga obietnic, w Boga stworzyciela, który przez Mesjasza miał odnowić świat. Na drodze do Damaszku spotkał Jezusa zmartwychwstałego, który stał się dla niego wypełnieniem obietnic. Prawo judaizmu było dobre, ale Jezus przychodzi w Duchu i daje „coś”, czego Prawo nie było w stanie dać. Pięknie o zmianie, która zaszła w Pawle z Tarsu pisze i mówi prof. Timothy Wright, jeden z najlepszych, współczesnych znawców św. Pawła.
R. Rolheiser natomiast tak pisze o wydarzeniu pod Damaszkiem:
” Co się stało z Pawłem na tej drodze? Czy dokonał radykalnego nawrócenia, czy też przekierował w sobie moralny i religijny ogień, który już istniał i był dobry – nawet jeśli źle ukierunkowany? Sam Paweł sugeruje to drugie. Nie mówi o sobie jako o nawróconym lub odrodzonym. Raczej mówi o sobie, że został przekierowany, ale nadal działa z tą samą moralną i religijną intencjonalnością i gorliwością…
Paweł zawsze pozostaje dumny ze swojej faryzejskiej przeszłości i dawnego zapału religijnego. Nigdy go nienawidzi, czerpie z niego ogień. Kiedy ocenia, co mu się przydarzyło na drodze do Damaszku, to rozumie siebie jako przekierowanego, a nie jako nawróconego.
To, co jest wyraźnie nieobecne w jego samoocenie, to nienawiść do samego siebie i zaciekły osąd rewizjonistyczny, który prawie zawsze jest obecny u tych, którzy przeszli „nawrócenie” i tych, którzy próbują wzywać innych do jednego. Rzadki jest przypadek kogoś, kto przeszedł jakiś rodzaj nawrócenia i kto może spojrzeć wstecz na swoją religijną przeszłość z dumą i miłością i zobaczyć w tym ogień, który teraz, nieco zmieniony, wciąż go rozpala”.