Dlaczego warto pójść na koncert Toto lub innego zespołu, który lubimy? Po to, by pomóc sobie w dojrzewaniu do „drugiej naiwności” o której kiedyś pisał Paul Ricoeur, zmarły w 2005 r. filozof francuski. Wspomniany myśliciel twierdził, że człowiek w dzieciństwie jest naiwny i niewinny na dziecięcy sposób i jest to naturalne i dobre. Potem z tego wyrasta i może stać się kimś cynicznym, skomplikowanym, opierającym się jedynie na swoim rozumie. Może jednak stać się po raz drugi, już z innych powodów niż dziecko, naiwnym i niewinnym. Może na nowo np uwierzyć w Świętego Mikołaja, tyle że już w dojrzały sposób. Myślę, że czterdziesto-, piećdziecio- i sześdziesięciolatkowie, którzy wypełnili wczoraj Operę Leśną w Sopocie, by posłuchać Toto i bawić się z amerykańskimi artystami, którzy grają już czterdzieści lat na scenach muzycznych, są ludźmi, którym zabawa na koncercie mogła pomóc w wejściu w „drugą naiwność”.
W teologii duchowości powyższą myśl Ricoeur’a wyraża stwierdzenie, iż człowiek idzie drogą od bycia „młodym głupcem” do zachowań „starego głupca” , by ostatecznie mieć szansę i przyjąć łaskę bycia „świętym głupcem”. Do przejścia takiej drogi Toto nie wystarczy, ale myślę, że i nie zaszkodzi