W najnowszym numerze czasopisma „The Tablet” znalazłem opowieść o Maev O’Collins. Gerald, jej brat, jezuita, biblista i teolog, głosząc kazanie na pogrzebie siostry, pod koniec lipca br., wspomniał, iż kiedyś przyleciał do niej w odwiedziny, gdy studiowała w Nowym Jorku, a on spędzał urlop naukowy w Bostonie. Powiedział, że była wtedy niezależna i niestrudzona. Wciągnęła swojego młodszego brata, by wspierał jej różne sprawy. Pewnego weekendu zajmowała się pięcioma australijskimi aborygenami, którzy odwiedzili ONZ; innym razem FBI dokonało nalotu na jej kościół i aresztowało Philipa Berrigana, za jego protesty przeciwko wojnie w Wietnamie. „Nigdy nie spotkałem chrześcijanki, która wierniej praktykowałaby to, co św. Jakub napisał w swoim liście: <<Wiara bez uczynków jest martwa>>”.
Maev urodziła się w 1929 roku i dorastała w pobliżu Melbourne, wraz z dwiema starszymi siostrami i trzema młodszymi braćmi. Jej matka powiedziała do Maev: „Jeśli nie planujesz wychodzić za mąż, to miej ciekawe życie”. Spędziła 16 lat jako pracownik socjalny w Melbourne, doradzając rodzinom, a później przez 20 lat uczyła w Papui Nowej Gwinei, gdzie została profesorem na Wydziale Antropologii i Socjologii, później przeniosła się do Canberry.
Kolega określił ją jako „mistrzynię ludzi bezbronnych, osobę o niezwykłej serdeczności, gościnności i sumieniu”; Jej siostrzeńcy zaś powiedzieli: „Maev przyjęła życie z otwartymi ramionami. Przekształciła codzienność w magię, a zwykły dzień w wielką przygodę”.