To były doświadczenia radości podobne do przedzierającej się strzały. Radość z widoku miniaturowego ogrodu, który zbudował jego brat; okrzyk radości pod wpływem lektury kolejnej książki; radość z pięknego widoku przyrody, ze słuchania muzyki i wreszcie ze spotkanej osoby. Te radości zaskakiwały. Zawsze był też w nich odcień smutku. Jeśli pragnienia takich radości „niepełnych” miały podmiot, który je zaspokajał, to też musi istnieć ktoś, kto zaspokoi pragnienie Radości kryjącej się za tymi małymi radościami. Bóg jest tą Radością pełną i tym największym zaskoczeniem. To jedno z wielkich odkryć C.S. Lewisa, mojego adwentowego przewodnika.
     Małe radości zapowiadają większą, bo więcej pragniemy, aż po wieczność. „Wszystko, co nie jest wieczne, jest wiecznie nieaktualne” (C.S. Lewis, Zaskoczony Radością).