Zacznę od Nikosa Kanzanzakisa. Ów grecki pisarz bardzo przeżywał śmierć Alexisa Zorby. Tak wspominał tamte trudne chwile: „Zamknąłem oczy i poczułem, jak ciepłe łzy powoli spływają mi po policzkach. Nie żyje, nie żyje, nie żyje. Zorba odszedł, odszedł na zawsze. Śmiech ucichł, pieśń urwała się, santir złamał się, taniec ustał, nienasycone usta, które pytały z tak nieuleczalnym pragnieniem, teraz wypełniają się gliną. … Takie dusze nie powinny umierać. Czy ziemia, woda, ogień i przypadek będą kiedykolwiek w stanie uformować Zorbę na nowo? … To było tak, jakbym wierzył, że jest nieśmiertelny”. Chcąc wskrzesić jego życie postanowił stworzyć mit pisząc książkę zatytułowaną „Grek Zorba”. Potem powstał film. Jednakże ten mit nie wskrzesił owego bohatera i sam w sobie nie przetrwa próby czasu.
    Istnieje tylko jeden prawdziwy, wieczny i życiodajny „mit”. C. S. Lewis i Tolkien zgodzili się w swojej przyjaźni włąśnie m.in. co do tego. Ten prawdziwy „mit”, jak obydwaj twierdzili, to historia Jezusa Chrystusa. Ciekawe, że ten „mit” różni się od wszystkich innych tym, że sam główny Bohater nam go opowiedział i nadal opowiada, że trwa, że jest źrodłem życia i nadziei, że w nim jest szansa dla życia wszelkich innych mitów. Maria Magdalena stała się pierwszą , która zaczęła go przekazywać: Jezus Chrystus żyje! Jego historia nie skończyła się ! Ona trwa ! Co więcej poznanie, przeżywanie i odczuwanie tego „mitu” można ciagle pogłębiać, stąd w dzisiejszej Ewangelii Jezusowe: „nie zatrzymuj mnie”, czyli dosłownie „nie dotykaj mnie”, tzn już jest inaczej, choć to ciągle „ja”.