Bardzo mnie poruszyła postawa Tomasza Morusa wzgledem ks. Mikołaja Wilsona. Obydwaj trafili do londyńskiego więzenia w Tower za sprzeciw wobec Henryka VIII, który ogłosił się głową Kościoła w Anglii. Jednakże ks. Wilson załamał się w więzieniu i wycofał się ze swojej decyzji i właśnie wtedy, Tomasz napisał do niego list: „Dochodzi do mnie różnymi drogami, że obiecałeś złożyć przysięgę, błagam zatem naszego Pana, by ci w tym poszczęścił. Nigdy w swoim życiu nie radziłem żadnemu człowiekowi czegoś przeciwnego, ani nigdy nie używałem żadnych sposobów, żeby obudzić w sumieniu innych ludzi skrupuły dotyczące tej sprawy… ale pozostawiając każdego innego człowieka jego własnemu sumieniu, sam chcę z łaską Bożą iść za swoim”.
Czytaj dalej…